Rozdział 6
*Per. Jennifer*
Wstałam rano. Była godzina 9:30. Miałam piękny sen. Śniło mi się, że mieszkam obok chłopków z BTR i ich dziewczyn oraz, że ich wszystkich poznałam.
Wzięłam telefon do ręki i przeglądałam swoja listę kontaktów. Widniało tam 6 nowych numerów zapisanych kolejno jako: Bridget, Carlos, James, Kendall, Logan, Stella. Czyli to nie był sen. Ja naprawdę ich poznałam! Nadal nie mogłam w to uwierzyć. Poleżałam jeszcze chwilę, aż w końcu wstałam i ogarnęłam się. Zeszłam na dół do kuchni i zrobiłam sobie śniadanie. Z miską płatków z mlekiem usiadłam w salonie przed telewizorem. Po chwili pojawiła się Cat.
- Hej. – przywitała się.
- Hej.
- Wiesz może dziewczyny już wstały?1
- Nie, jeszcze nie. A co?
- Mam prośbę do Vic. Chciałabym pojechać do centrum handlowego. Za miesiąc jest ślub mojej kuzynki, a ja nie mam w co się ubrać. Pomyślałam, że skoro Vic jest tutejsza to oprowadzi mnie po fajniejszych sklepach.
- To poczekaj chwilę. Myślę, że zaraz powinna wstać.
Po schodach właśnie zeszła Megan.
- Hej laski.
- Hej.
- Jak leci?
- Spoko. Co masz taki humor?
- No bo Vic ma urodziny 25 maja i się zastanawiam nad urządzeniem dla niej jakiegoś małego przyjęcia niespodzianki. Na pewno byłoby jej miło. Co wy na to?
- Wydaje mi się to być dobrym pomysłem. Tylko trzeba dokładnie wszystko przemyśleć i ustalić kto i co robi.
Podzieliłyśmy się obowiązkami. Ja miałam zaprosić gości, a że robimy kameralną imprezę więc max. 20 osób. Cat miała udekorować wszystko i wybrać muzykę, a Meg przypadło zajęcie się jedzeniem.
Gdy zauważyłyśmy, że nasza przyszła solenizantka schodzi po schodach błyskawiczne zmieniłyśmy temat.
- Cześć wam. O czym rozmawiacie?
- O niczym szczególnym. Tak po prostu. Wspominamy wczorajszy dzień.
- Ja nadal nie wierzę, że mieszkam obok moich idoli. – westchnęła Cat.
- Nie ty jedna, ale to prawda. Teraz są naszymi sąsiadami.
- Dobra. Koniec tego gadania. Nie wiem jak wy ale ja zgłodniałam. – powiedziała Megan.
- Ja już zjadłam śniadanie, teraz wasza kolej. – odparłam. – Smacznego.
- Dziękujemy.
Atmosfera w naszym domu była naprawdę dobra. Każda z nas była szczęśliwa, wesoła i uśmiechnięta.
*Per. Cat*
- Vic mogę mieć do ciebie prośbę?- Jasne. O co chodzi?
- Niedługo jest ślub mojej kuzynki, a jak nie mam co na siebie włożyć. Pomyślałam, że skoro znasz Los Angeles ja własną kieszeń, to weźmiesz mnie oprowadzisz po jakiś dobrych sklepach.
- Pewnie, że tak. Chętnie ci pomogę. Tylko może spytajmy Jen i Megan czy nie chcą jechać z nami.
- To ja pójdę. – skierowałam się do salonu – Dziewczyny może miałybyście ochotę wyskoczyć ze mną i Jen na zakupy?
- Ja jestem trochę zmęczona więc dziś sobie odpuszczę. – powiedziała Meg.
- A ty Jennifer?
- Ja mam dziś lenia więc zostaje w domu. Może innym razem.
- Spoko. Nie ma sprawy. – wróciłam do kuchni, w której znajdowała się Victoria
- Dziewczyny nie jadą. – Oznajmiłam.
- To w takim razie my się zbieramy i w drogę.
- Ok. To skoczę tylko po torebkę.
*Per. Jennifer*
Cat i Vic wyszły z domu i pojechały do centrum handlowego, podczas gdy my siedziałyśmy na kanapie i oglądałyśmy jakieś filmy. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, więc poszłam otworzyć.
- Cześć. Nie przeszkadzam?
- Cześć Carlos. Nie, nie przeszkadzasz. Zapraszam do środka.
- Dzięki. – chłopak wszedł do naszego domu. – Cześć Megan.
- Cześć Carlos.
- Wpadłem z ważna misją.
- Jaką? - zapytałyśmy
- Wieczorem urządzamy ognisko i chcielibyśmy żebyście wpadły, jeśli w ogóle macie ochotę i czas.
- Z miłą chęcią przyjdziemy.
- To bądźcie o 19, ok?
- Jasne.
- To ja lecę. Pa.
- Pa.
*Per. Victorii*
Chodziłyśmy od sklepu do sklepu. Cat wybrała śliczną sukienkę, ale musiała sobie jeszcze kupić buty.
- Poczekasz tu na mnie chwilę? Muszę skoczyć do toalety. – spytała mnie przyjaciółka.
- Jasne.
- Ok. To ja zaraz wracam.
Rozglądałam się dookoła, aż moją uwagę przykuła cudna torebka w jednej z witryn sklepowych. Zaczęłam iść w tamtym kierunku, dopóki na kogoś nie wpadłam. Był to jakiś koleś, który wylał mi na bluzkę swojego shake’a czekoladowego.
- Gościu, czy ty chodzić nie umiesz?! Zobacz jak ja teraz wyglądam przez ciebie!
- Strasznie cię przepraszam. Nie zauważyłem cię. Naprawdę nie chciałem.
Spojrzałam na tego chłopaka. Był bardzo przystojny i miał powalający uśmiech.
- Spoko. Nic się nie stało. Jakoś to przeżyję. I tak w sumie nie lubiłam tej bluzki.
- Ale nie będziesz chyba chodziła z taka plamą?
- Akurat kupiłam fajny t-shirt więc zaraz pójdę się przebrać.
- Naprawdę jeszcze raz cię przepraszam.
- Dobra. Powtarzasz się. Mówiłam, że nic nie szkodzi. – uśmiechnęłam się ciepło do niego.
- Chciałbym ci to jakoś wynagrodzić?
- A jak? – zapytałam zaciekawiona.
- Może dałabyś się zaprosić na kawę?
***************
Dam w punktach to będzie bardziej czytelne.
1. Dziękuję wam za 14 komentarzy pod ostatnią notką i za 1000 wejść. Jesteście niesamowici. :-*
2. Jeśli ktoś chce być na bieżąco informowany o nowych rozdziałach niech zostawi komentarz
w zakładce "Informowani".
3. Co do kolejnego rozdziału pojawi się on wkrótce.
4. Zapraszam na mojego drugiego bloga, którego prowadzę z koleżanką.
5. Co do komentarzy na waszych blogach, teraz mam bardzo dużo na głowie, ale w sobotę nadrobię zaległości.
6. Bardzo proszę o komentarze. Jak myślicie, czy Jen umówi się z Austinem?