sobota, 14 września 2013

Rozdział 11

A więc witam was po wakacjach :) Mam nadzieję, że fajnie je spędziliście a ten rok szkolny też jakoś przeżyjecie. Co do bloga... WRACAM! Jak często będą dodawane rozdziały to zależy od was, od ilości komentarzy i mojego wolnego czasu, którego nie jest za wiele. Zapraszam także na mojego drugiego bloga: http://i-want-to-always-be-next-to-you.blogspot.com/


Rozdział 11

*Per. Jennifer*
Słońce kierowało się ku zachodowi, a my siedzieliśmy już przebrani wciąż nad basenem. Śmialiśmy się i żartowaliśmy. Bridget wyszła odebrać telefon, a ja poszłam do kuchni z Meg zrobić dla wszystkich kanapki. Usłyszałyśmy fragment jej rozmowy.
- Tak pamiętam. (...) Wiem jaki jest plan. Nie musisz mi przypominać. (...) Jak na razie wszystko jest ok. (...) Nie, nic nie podejrzewa. (...) Wszystko załatwię tak, że nawet sie nie zorientuje. (...) Dobrze, później do ciebie zadzwonię. (...) Pa. (...)
Gdy nas zobaczyła zmieniła się.
- Co tam dziewczyny?  - zapytała.
- Nic, przyszłyśmy zrobić kanapki?
- Może wam pomóc?
- Nie trzeba. Wracaj do reszty, my zaraz przyjdziemy.
- Gdy dziewczyna zniknęła nam z pola widzenia, Meg się odezwała.
- Czy tylko mi się wydaje, że po tym telefonie Bridget zrobiła się jakaś inna?
- Nie. Ja też mam takie wrażenie. W ogóle sama ta rozmowa była dziwna.
- Taaaa. Co z tym zrobimy?
- Na razie nic. Myślałam, że ona jest spoko, ale chyba się pomyliłam.
- Zgadzam się. James słabo coś wybrał sobie dziewczynę.
- Na razie nie ingerujmy i nic nikomu nie mówmy o tej rozmowie. Tylko ją obserwujmy.
- Stoi.
Potem wróciłyśmy do wszystkich i siedziałyśmy tak do późna. Bridget wśród wszystkich zachowywała się normalnie. Nikt nic nie podejrzewał.
*Per. Megan*
Po tym telefonie Bridget zmieniła swoje zachowanie w stosunku do mnie i Jennifer, choć przy innych nie dawała tego po sobie poznać. Czułam, że coś jest nie tak i później będą z tego kłopoty, ale na razie nie będę nic robić, bojeszcze pogorszę sytuację.
***następnego dnia***
*Per. Cat*
Rano obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. Ubrana ruszyłam do kuchni w celu zrobienia sobie śniadania. Zastałam tam resztę domowniczek, które też już wstały.
- Cześć śpiochu. - usłyszałam od Vic.
- Hej. Smacznego.
- Dzięki. - powiedziały wszystkie.
- Idę po śniadaniu się przejść. Ktoś idzie ze mną.
- Ja raczej nie. - powiedziała Jen.
- Ja też. Nie ma ochoty na spacer. - odezwała się Vic.
- A ja mam lenia i mi się nie chce. - dodała Meg.
- Ok.
Po skończonym posiłku wyszłam z domu. Był piękny dzień. Słońce świeci, ptaki śpiewają. Żyć nie umierać. W drodze powrotnej nogi zaprowadziły mnie pod dom chłopaków. Trochę tak dziwnie bo przyszłam tu bez konkretnego celu. Chociaż... Coś albo ktoś mnie tu przyciąga. Czyżby dziewczyny miały rację? Podobam się Loganowi? Faktycznie, przyznam że nie jest mi on obojętny, ale... Właśnie "ale". Możliwe, że on nic do mnie nie czuje. Słyszałam, że jest podrywaczem, a ja pewnie nie różnię się od innych dziewczyn, Choć w duchu miałam nadzieję, że jest inaczej.
Ostrożnie zapukałam do drzwi. Otworzył ten, którego oczekiwałam.
- Cześć Cat.
- Cześć Logan.
- Proszę, wejdź.
- Dzięki.
- Co cię do mnie sprowadza?
- Do ciebie?
- No tak. Jestem w domu tylko ja. Resztę gdzieś wywiało.
- Aha.
- Więc...
- Co?- zapomniałam o co zapytał, ale po chwili sobie przypomniałam. - A tak. Wyszłam na spacer i wracając po drodze pomyślałam, że wpadnęi zobaczę co tam u was.
- U nas wszystko w porządku.
*Per. Logana*
Byłem trochę spięty i zdenerwowany. To dziwne bo przecież zawsze jak gadam z dziewczynami jestem spokojny i wyluzowany. Ale przy Cat czuję się tak... inaczej. Ona nie jest taka jak inne dziewczyny. Ma w sobie coś wyjątkowego.
- To ja może nie będę ci przeszkadzać i sobie pójdę.
- Nie przeszkadzasz. Proszę, zostań jeszcze chwilę.
- Skoro nalegasz.
W tym momencie obdarzyła mnie jednym z tych swoich cudnych uśmiechów.
- Mogę cię o coś zapytać? - pomyślałem, że jak nie teraz to nigdy.
- Jasne. Słucham.
- Masz czas wieczorem?
- Tak, a co?
- Może zechciałabyś zjeść ze mną kolację? - zapytałem licząc, że się zgodzi.
- Z ogromną przyjemnością. - i znów ten zniewalający uśmiech. - Słuchaj, miło mi się z tobą siedzi, ale naprawdę muszę już iść. Robi się trochę późno i dziewczyny się będą o mnie martwiły.
- Ok. To widzimy się wieczorem. Wpadnę o ciebie o siódmej.
- Zgoda. Będę czekać. Pa.
- Pa.
Byłem uradowany, że się zgodziła. Ten wieczór będzie niesamowity.
*Per. Cat*
Wróciłam do domu i stanęłam jak wryta.
- Co się stało? - spytała Jen.
- Nie uwierzycie.
- Nawijaj. -odezwała się Vic.
- Logan Henderson zaprosił mnie na randkę!!!
Wszystkie się na mnie rzuciły i zaczęły gratulować. Już się nie mogę doczekać wieczora.

**************
No i jak wam się podoba? Mi średnio ale nie miałam zbytnio weny w trakcie pisania. Jak myślicie: czy to będzie zwykła randka? I co kombinuje Bridget? Odpowiedzi w komentarzach :)
10 komentarzy = kolejny rozdział :)