piątek, 3 lutego 2017

Rozdział 27

Kilka słów wstępu i wyjaśnienia przed rozdziałem jestem winna.
Czy długo nie publikowałam rozdziałów? Tak.
Czy jest mi wstyd i przykro? Tak.
Czy zamierzam kontynuować bloga? Tak.
Dobrze widzicie, zamierzam wrócić do publikowania i pisania. Zdaję sobie sprawę, że przez długi czas była tutaj cisza, ale matura + rozpoczęcie studiów + inne ważne wydarzenia w moim życiu spowodowały, że nie miałam czasu nawet o blogu pomyśleć. Teraz o ile znajdzie się jeszcze ktoś kto chciałby czytać to co piszę to będę bardzo szczęśliwa.
Bez już zbędnego przedłużania zapraszam na...

Rozdział 27

*Per. Carlosa*
Nagle odwrócił się i spojrzał w moją stronę. Zdążyłem się schować za drzewo dzięki czemu mnie nie zauważył. Potem zniknął mi z pola widzenia, a ja musiałem już wracać do domu.

***następnego dnia***
*Per. Megan*
 - Dziewczyny, ruszycie się w końcu?! Reszta będzie na nas czekać!
Mieliśmy dzisiaj iść z chłopakami i Stellą na kręgle. Byliśmy umówieni na konkretną godzinę, ale widać tylko ja potrafię być gotowa na czas, a na resztę trzeba jak zwykle czekać.
- No idziemy, idziemy. - odezwała się Jen schodząc po schodach - Ja jestem gotowa.
- A co z resztą? - spytałam.
- Ja też już się naszykowałam. - powiedziała Vic.
- A co z Cat? - Tylko jej brakowało wśród nas.
- Ja chyba jednak nie idę. - odezwała się wcześniej wspomniana Cat.
- Ale jak to? - zdziwiła się Jen.
- Czemu nie idziesz?
- Po prostu nie mam ochoty. - odparła bez uczuciowo.
- Czekaj, czekaj. Coś mi tu nie gra.- odezwała się Vic - Zawsze chętnie spędzałaś czas z nami wszystkimi, a teraz tak po prostu nie masz ochoty na wspólny wypad na kręgle. - kontynuowała zdziwiona - Nam oczu nie zamydlisz. Mów prawdę: co się stało i dlaczego nie chcesz z nami iść?
Cat spochmurniała i widać było, że coś jej leży na sercu.
- Bo to wszystko wina Hendersona! - wykrzyknęła.
- Ale jak to? - zapytałam zaskoczona.
- Co zrobił? - chciała się dowiedzieć Jen.
- Chyba łatwiej mi było odpowiedzieć na pytanie czego nie zrobił. - zaczęła mówić Cat - Chociaż i na to pytanie ciężko odpowiedzieć. - odparła zrezygnowana.
Cat zeszłą po schodach na dół do nas i usiadła na kanapie w salonie, a my zaraz do niej dołączyłyśmy. Dziewczyna opuściła głowę.
- To teraz na spokojnie powiedz nam o co chodzi, Może wspólnie znajdziemy rozwiązanie z sytuacji. - zaproponowałam.
- Z tej sytuacji wyjścia nie ma. - odpowiedziała Cat.
- Oj nie gadaj głupotek. Na każdy problem można coś zaradzić. - kontynuowała Jen.
- No dobra. Powiem wam.
- A więc zamieniamy się w słuch. - rzekłam.
- Wiecie, że byłam z Hendersonem na randce, i że było bardzo fajnie.
- Wiemy. - odpowiedziałyśmy chórem.
- I że dobrze nam się gadało i spędzało czas.
- Wiemy.
- No właśnie. Nawet wtedy jak byłam trochę chora  to i tak wam powiem, że to było najprzyjemniej spędzone przeziębienie bo Logan mi towarzyszył, dbał o mnie, siedział ze mną itd.
- To też wiemy.
- Wszystko szło w dobrym kierunku, aż nagle coś zaczęło się psuć.
- Co masz na myśli? - zapytała Vic.
- Praktycznie z dnia na dzień zmienił swoje nastawienie do mnie. Stał się taki jakby... oschły w stosunku do mnie. Jakby mnie unikał. Nie gada ze mną, ignoruje mnie, nie przebywa blisko mnie.
- A od kiedy to się utrzymuje? - zapytałam.
- Mniej więcej od czasu imprezy. Od tamtej pory wszystko się między nami zmieniło.
Widać było, że ta sytuacja dołuje Cat i sprawia, że dziewczyna jest przygnębiona.
- A wiecie co mnie w tym najbardziej męczy?
- Co takiego? - spytała Jen.
- Że nie mam kompletnie pojęcia dlaczego tak się zachowuje, co jest tego powodem i co się stało z tą relacją między nami, że tak z dnia na dzień zmienił całkowicie swoje postępowanie. Może to moja wina?  Może to ja zrobiłam coś nie tak? - zadręczała się biedna Cat.
- Nawet nie waż się o sobie tak myśleć.- wzburzyła się Vic - Jeśli ktoś tu jest winny to tylko Logan.
- Vic może nie osądzaj go tak na wstępnie? - zasugerowałam.
- Ale niby czemu? Kurde, czy to Logan, czy też inny facet, który się tak zachowuje powinien się jakoś określić. Albo zrobić krok dalej, albo pogadać z dziewczyną i wyjaśnić sytuację, nawet jeśli nie jest nią zainteresowany. A nie namąci taki w głowie, a potem męcz się kobieto i bij się z własnymi myślami.
Vic  może trochę za bardzo naskoczyła na Hendersona, ale trzeba jej przyznać, że swoją rację miała.
- No dobra, może i mądrze mówisz, ale to nie zmienia faktu, że problem wciąż jest nierozwiązany. - odparłam.
- To wszystko prze ze mnie.  - przerwała mi Cat, a my wszystkie spojrzałyśmy na nią zaskoczone. - Ja mówiłam, że taka sławna gwiazda i facet jak Logan Henderson, nie będzie chciał się spotykać  z taką szarą myszką jaką jestem ja. Jestem zbyt przeciętna, zbyt normalna...
- Dość! - krzyknęła Jen - Nie mogę dłużej słuchać tych bredni, które wygadujesz. Jesteś fantastyczną dziewczyną i uwierz mi, że każdy facet chciałby być z kimś takim jak ty. Jasne, że każdy ma jakieś wady, ale bez przesady. TO NIE JEST TWOJA WINA KOBIETO!!! Dotarło?
Cat kiwnęła lekko głową i zrobiła grymas na twarzy.
- I uwierz mi, że to nie ma znaczenia czy ktoś jest sławny czy nie. Liczy się prawdziwe uczucie. A jeśli Logan myśli inaczej to po protu nie zasługuje na ciebie. Powinnaś z nim na spokojnie pogadać i wyjaśnić sytuację bo tak się żyć nie da. - zakończyła swój monolog Jen.
- Możę masz rację, ale na razie muszę ochłonąć.
- Wiesz, mam pomysł. - odezwałam się - Zrobimy cię na bóstwo i niech facet zobaczy co traci...

***************
Czy Logan w końcu przejrzy na oczy czy jednak nie?  I jak potoczą się losy jego i Cat?
Odpowiedzi w komentarzach ;)

P.S. Bardzo proszę o każdego kto przeczyta rozdział o zostawienie komentarza w miarę możliwości - chcę po prostu zobaczyć ile osób jeszcze czyta mojego bloga i czy warto pisać dalej :)

niedziela, 7 czerwca 2015

Rozdział 26

Nareszcie po dłuuuuuuuugiej przerwie powracam. :D Nawet nie wiecie jak mi Was brakowało. Dlatego beż zbędnych wstępów zapraszam na...

Rozdział 26

*Per. Jennifer*
Siedziałam sobie sama przed telewizorem i strasznie mi się nudziło. Był piękny i słoneczny dzień, a ja nie chciałam go całego spędzić na kanapie w salonie. Pomyślałam, że może wyciągnę którąś z dziewczyn bo samej to bez sensu gdziekolwiek iść. Cat powiedziała, że dzisiaj wyjątkowo nie ma nastroju na zakupy. Widziałam, że coś z nią nie tak, ale gdy delikatnie chciałam wybadać co jest przyczyną jej złego humoru zbyła mnie. Może później uda mi się to z niej wyciągnąć bo teraz to na pewno mi nic nie powie. Z kolei Meg nie znalazła dla mnie czasu bo była czymś bardzo zajęta. Czym to nie wiem, ale dowiem się pewnie w swoim czasie. A Vic z kolei nawet w domu nie było. Ostatnio ciągle gdzieś wybywała z tym swoim Austinem. Nie żeby mi to przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Cieszę się, że im się układa i życzę im jak najlepiej. Nadal chciałam iść na te zakupy, ale nie miałam z kim. Poszłam więc do naszych sąsiadów. Może żaden z nich nie będzie się ze mą chciał wybrać na podbój sklepów, ale chociaż z kimś sobie pogadam. Gdy już stałam u progu ich domu drzwi otworzyła mi Stella.
- O hej. - przywitała mnie ciepłym uśmiechem,
- Hej. - również się uśmiechnęłam.
- Proszę wejdź. - powiedziała - Co cię sprowadza w nasze skromne progi? - zapytała życzliwie.
- A tak mi się nudziło więc pomyślałam, że was odwiedzę. - odparłam.
- Chłopaków niestety nie ma. Pojechali do pracy. A ja zostałam sama i też się trochę nudzę. - rzekła.
Nagle do głowy wpadł mi pewnie pomysł
- A może wybierzemy się razem na zakupy? Szkoda siedzieć w domu w taki dzień. - zaproponowałam.
- Wiesz, w sumie to bardzo dobry pomysł, - uśmiechnęła się - To może ja się przebiorę, wezmę torebkę i spotkamy się za 15 minut? - zaproponowała.
- Jasne. To ja lecę do domu po potrzebne rzeczy.
Ze Stellą spędziłyśmy cudowny dzień. Zaszalałyśmy trochę i kupiłyśmy pare "niezbędnych" rzeczy. Zmęczone usiadłyśmy w przytulnej kawiarence i złożyłyśmy zamówienie.
- Już dawno się tak nie zmęczyłam podczas zakupów. - westchnęłam z uśmiechem.
- Ja też. Ale fajnie było i warto. - odpowiedziała Stella.
W tym czasie zadzwonił jej telefon. To był Kendall. Od razu gdy spojrzała na wyświetlacz telefonu jej uśmiech zrobił się jeszcze szerszy. Widać, że są ze sobą bardzo szczęśliwi. Gdy skończyła rozmowę powiedziałam:
- Jak to fajnie, że jesteście tacy szczęśliwi.
- Aż tak to widać? - zaśmiała się.
- No trochę tak. - puściłam jej oczko.
- Wiesz, jesteśmy ze sobą już 10 miesięcy, ale tak naprawdę znamy się od dziecka. Pamiętam jeszcze jak w przedszkolu mi dokuczał i ciągnął mnie za włosy. Ponoć już wtedy mnie lubił bardziej niż inne dziewczyny. Przynajmniej tak mi powiedział. - teraz ona puściła mi oczko.
Przyniesiono nasze zamówienie. Pogadałyśmy tak jeszcze przez jakiś czasi padnięte wróciłyśmy do domu.

***następnego dnia***
*Per. Logana*
Czyżby Kendall miał rację? To niemożliwe, żebym się zakochał. Prawda? Przecież ja i Cat zbyt krótko się znamy, żeby mówić o miłości. Ale jedno już wiem na pewno: ta dziewczyna nie jest mi obojętna i przy niej zachowuję się inaczej niż w obecności innych dziewczyn. Muszę się w końcu wziąć w garść i z nią porozmawiać. I do tego muszę dowiedzieć się czemu jest na mnie taka zła ostatnio. Czyżbym coś zrobił nie tak? Tylko co? Ehhh... Kobiety ciężko zrozumieć.

*Per. Megan*
Wyszłam do spożywczaka bo nasza lodówka świeci pustkami. Po drodze spotkałam Jamesa.
- Hej Megan. - odezwał się pierwszy i uśmiechnął się do mnie.
- Hejka. Też na zakupy? - zapytałam widząc siatkę w jego dłoni.
- Taaa. Chłopaki mnie wygonili.
- No to przynajmniej nie będziesz sam chodził po tym sklepie. - uśmiechnęłam się.
- To prawda. Muszę przyznać, że mam bardzo miłe towarzystwo. - odwzajemnił mój uśmiech.
Miło nam się rozmawiało, ale trzeba było wracać do domu.
- Na takie zakupy to ja mogę chodzić częściej. - puścił mi oczko Maslow.
- A ja się zastanawiam czy chcę robić zakupy z tobą. - udałam, że się zastanawiam.
- Co? A niby dlaczego? - odparł rozbawiony - Już ci nie odpowiada moje towarzystwo? - odparł z udawanym wyrzutem i rozbawieniem w głosie.
- No wiesz, oprócz tego, że żonglowałeś pomidorami, a sprzedawca patrzył się na nas jak na idiotów to wszystko ok.
- Oj tam, oj tam. - powiedział i spojrzał na zegarek - Słucham Meg ja muszę już lecieć bo z chłopakami zaraz jedziemy do studia. Ale wiesz co? Jutro jedziemy na kręgle i może ty, no i oczywiście dziewczyny poszłybyście z nami?
- Jasne. Z chęcią.
- To świetnie. A teraz przepraszam, ale naprawdę muszę już lecieć. Do zobaczenia.
- Pa.
Miło było patrzeć na wesołego Jamesa. Widać zmianę co do poprzednich dni. Naprawdę się cieszę, że już lepiej z nim, i że stara się wrócić do normalności.

* Per. Carlosa*
Strasznie mnie dziś bolała głowa. Postanowiłem pójść na spacer. Świeże powietrze dobrze mi zrobi. Poszedłem w stronę parku i zobaczyłem tam Austina. Znowu był z tą grupką ludzi, z którymi go kiedyś widziałem. Chyba się kłócili, ale stali zbyt daleko, żebym mógł cokolwiek usłyszeć. Według mnie to nie były zwykłe koleżeńskie kłótnie. Nie podoba mi się ten gość. Nagle niespodziewanie odwrócił się i popatrzył w moją stronę...

***************
Rozdział jest trochę taki nijaki, ale musiałam taki napisać bo później sporo będzie się działo, a to jest tak jakby wstęp do przyszłych wydarzeń. ;) I obiecuję, że następny rozdział pojawi się dość szybko bo już jest prawie gotowy ;) Wszystko teraz zależy od was :D
Jak myślicie: Czy Logan w końcu odważy się pogadać z Cat? Jak miną kręgle? I co się stało dalej w parku podczas spaceru Carlosa? Odpowiedzi w komentarzach :)
8 KOMENTARZY = KOLEJNY ROZDZIAŁ :D

piątek, 24 października 2014

Rozdział 25

Dziękuję Wam, że po tak długiej przerwie nie zapomnieliście o mnie i wciąż chcecie czytać moje opowiadanie. Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona taką ilością komentarzy. DZIĘKUJĘ :*
Wkrótce też postaram się dodać rozdział na mojego drugiego bloga. Więcej szczegółów wkrótce :)


Rozdział 25

*Per. Logana*
Otworzyłem drzwi, gdzie Cat słodko sobie spała. Nie miałem serca jej budzić. Przykryłem ją tylko kocem i wyszedłem. Skoro jest chora niech lepiej odpocznie. Sen to najlepsze lekarstwo.

*Per. Cat*
***następnego dnia***
Obudziłam się rano. Czułam się lepiej niż wczoraj, ale wciąż jakieś dziwne uczucie siedziało w środku mnie. Nawet nie wiem jak to opisać. Może jakby coś mnie... dręczyło? Ale co?
Zrezygnowana wstałam z łóżka. Zauważyłam, że byłam przykryta kocem, a ja go nie brałam. Pewnie któraś z dziewczyn była u mnie. Nie chciała, żebym zmarzła to mnie przykryła. To bardzo miłe z jej strony.  Postanowiłam w podzięce zrobić śniadanie. Co prawda nie mam zbytnio jakoś siły, ale dam radę zrobić kawę i do tego parę kanapek.
Gdy już na stole stał talerz pełen kanapek całą trójka moich przyjaciół zeszła na dół.
- Hejka. - odezwałam się pierwsza.
- O cześć. A ty już na nogach? - spytała Vic.
- Myślałyśmy, że śpisz jeszcze. - powiedziała Meg.
- Skoro nie najlepiej się czujesz to powinnaś odpoczywać i regenerować siły. - dodała Jen.
- Dziękuję za troskę, ale już jest lepiej. - uśmiechnęłam się życzliwie.
- I do tego jeszcze zrobiłaś śniadanie. - zdziwiła się Vic - podziwiam cię normalnie.
- Musiałam się odwdzięczyć za koc. A nie wiedziałam, której z was mam dziękować więc zrobiłam kanapki dla całej trójki. - wytłumaczyłam wesoło.
- Ale jaki koc? - spytała Meg sięgając po kawę.
- No bo któraś z was mnie przykryła kocem, żebym w nocy nie zmarzła i się gorzej nie rozchorowała.
- Ale to nie ja. - dodała Meg
- Ani ja. - powiedziała Vic trzymając kanapkę w ręce.
- Ani ja. - odezwała się Jen.
- No to kto w takim razie? - zdziwiłam się nieco - Duch?
- Wiesz, może Logan mieć coś z tym wspólnego - dodała Jen słodząc kawę.
- Ale jak to? Bo chyba niezbyt rozumiem.
- Wczoraj po tym jak poszłaś do pokoju Logan coś dziwnie wyglądał. Siedział z nami jakby zamyślony i nieobecny. Poszedł do ciebie, ale po chwili wrócił i powiedział, że śpisz. - wytłumaczyła mi całą sytuację Vic.
- Chyba jednak komuś innemu będziesz musiała robić kanapki. - zażartowała Jen.
Usiadłam na krześle obok dziewczyn kompletnie skołowana. Najpierw impreza i tańce, potem te uniki, a teraz to. Co to niby ma wszystko znaczyć? Gubię się. Henderson serio zaczyna mnie wkurzać. Jeszcze jedna taka sytuacja i serio mu powiem co o nim myślę.

*Per. Vic*
Po śniadaniu Austin zadzwonił, że chce się ze mną spotkać. Ubrałam się szybko i umalowałam po czym zabierając potrzebne rzeczy skierowałam się do wyjścia.
- Wychodzisz? - krzyknęłam aby reszta domowników aktualnie przebywających w kuchni mogła mnie usłyszeć
- A gdzie?
- I z kim?
- O której wrócisz?
Każda zadała mi "niezbędne pytanie" niczym nadopiekuńczy rodzic.
- Wychodzę z Austinem na miasto i będę po południu. Pa.
Aby nie musieć odpowiadać na inne pytania szybko się ulotniłam z domu.

*Per. Logana*
Siedziałem na kanapie w salonie i oglądałem telewizję, a raczej bezsensownie wgapiałem się w ekran nawet nie wiedząc, co w danym momencie się tam dzieje.
- Stary żyjesz? - Kendall podszedł do mnie i usiadł obok w fotelu?
- Żyję.
- Co się z tobą dzieje? Od jakiegoś czasu zachowujesz się dziwnie.
- Dziwnie? - nie wiedziałem o co mu chodzi.
- No tak. Ciągle jesteś zamyślony, jak się coś do ciebie mówi to tak jak do ściany. Nie poznaję cię ostatnio Logan. Coś się stało? Mogę ci jakoś pomóc?
- Nie chcę ci zwracać głowy moimi problemami. Jakoś sam dam radę.
- Daj spokój. Od czego masz kumpli? Mów o co chodzi. - nie odpuszczał.
- Od jakiegoś czasu podoba mi się Cta.
- To wiem. Uwierz stary, że nie sposób tego nie zauważyć. - uśmiechnął się.
- Na imprezie urodzinowej Vic chciałem spytać Cat czy zostanie moją dziewczyną.
-  Iiiii? - dopytywał Schmidt - Nie mów, że dała ci kosza.
- Nie. Zadzwonił do mnie telefon i nie zdążyłem jej nic powiedzieć. A teraz nie mam odwagi, żeby do niej zagadać. Głupio mi.
- Ty nie masz odwagi zagadać do dziewczyny? Tobie głupio? No nie żartuj sobie ze mnie. - zaczął się śmiać.
- Wiedziałem, że będziesz się ze mnie nabijać. - chciałem wstać i odejść, ale Schmidt mi nie pozwolił.
- Nie nabijam się tylko zastanawiam się czy to wciąż ty.
- Że co proszę? - nie skumałem o co chodzi.
- Ty nigdy nie miałeś problemów z dogadywaniem się z dziewczyną. Zawsze byłeś śmiały, pewny siebie i niczego się nie bałeś. A teraz trzęsiesz portakmi jak nigdy. Ale ja wiem dlaczego. - zaczął szczerzyć zęby.
- To może mnie oświecisz?
- Zakochałeś się. - stwierdził.
- Gadasz głupoty.
- Zakochałeś się. I nie powiesz mi, że się mylę.
- To nie możliwe.
- Niby czemu? Bo nigdy wcześniej ci się nic takiego nie zdarzyło? Nic takiego nie czułeś wcześniej?
- Ja... Może... Nie wiem.
- Przemyśl to wszystko i pogadaj z Cat, bo dla niej to też na pewno trudna sytuacja...

 
***************
No i jak się podoba? Jak myślicie: co się dalej wydarzy między Loganem i Cat? I jak minie randka Vic? Piszcie w komentarzach :)
10 KOMENTARZY=KOLEJNY ROZDZIAŁ :D


P.S. Zostałam poproszona o wstawienie w tym rozdziale zdjęcia, które znajduje się w tle bloga. Także specjalnie dla Dark_bunny proszę bardzo :)


poniedziałek, 22 września 2014

Rozdział 24

Rozdział 24


*Per. Megan*
No i tak jak przypuszczałyśmy z Vic to była nasza prywatna ekipa sprzątająca. Zeszłyśmy na dół gdzie można było usłyszeć piski Carlosa.
- Co się stało? - spytała Jen nieco wystraszona.
- To niby my tak nabałaganiliśmy? - niedowierzał Pena.
- Taaaa. Niestety. I ktoś to musi ogarnąć, a my same rady nie damy. A wiecie przecież, że sąsiedzi sobie pomagają. - dodała inteligentnie Cat, my jak na zawołanie się wszystkie uśmiechnęłyśmy.

*Per. Jennifer*
No ale żeby aż tak nas wykorzystywać? - oburzył się Henderson oczywiście w żartach. - Przecież to nieludzkie. - próbował udawać poważną minę, ale niestety coś średnio mu to wychodziło.
- Oj no weźcie. Przecież jesteśmy nie tylko sąsiadami, ale też przyjaciółmi. - odezwała się Vic - A przyjaciele sobie nawzajem pomagają w potrzebie, prawda?
- Prawda. - odpowiedzieli jednocześnie Meg i James i popatrzyli na siebie porozumiewawczo. Nie wiedzieliśmy o co chodzi, ale stwierdziliśmy, że to tylko zwykły przypadek.
- No to jak: sprzątamy, żeby mieć to jak najszybciej z głowy czy dalej gadamy bez wyraźnego sensu? - spytała Cat.
- Sprzątamy! - wszyscy krzyknęliśmy chórem.

*Per. Jennifer*
Te całe porządki poszły nam dość sprawnie muszę przyznać. Oczywiście nie obyło się bez śmiechów i żartów, ale to już tradycja. Najpierw Carlos zaczął tańczyć tango z mopem, Logan z pudełka po pizzy wyciął sobie koronę i udawał, że jest księżniczką, Kendall założył na siebie worek na śmieci twierdząc, że to bardzo gustowna suknia, i nawet James, który w ostatnim czasie nie czuł się najlepiej przez te wszystkie wydarzenia związane z Bridget uśmiechał się coraz częściej i chyba wracał do normalnego życia bo podobnie jak Henderson zaczął tańczyć, tyle że ze szczotką, a nie z mopem. Potem się kłócili, który jest lepszym tancerzem, my musieliśmy wybierać niestety. Ale skończyło się remisem.

*Per. Cat*
Już prawie kończyliśmy. Poszłam na chwilę do kuchni się napić soku. Oparłam się o kuchenny blat i zaczęłam się zastanawiać nad jedną rzeczą, która nie dawała mi spokoju odkąd chłopaki dzisiaj do nas przyszli. A mianowicie to, że podczas całej ich wizyty Logan nie zamienił ze mną ani słowa, nie zaszczycił mnie nawet spojrzeniem, ani też nie podchodził zbyt blisko mnie. Nie rozumiałam co to wszystko ma znaczyć. Najpierw spotykaliśmy się ze sobą, tańczyliśmy, nagle chce mi coś powiedzieć, a teraz unika mnie i traktuje jak osobę, której nie zna. Szczerze, to myślałam, że mam u niego jakieś szanse i łudziłam się, że wszystko się jakoś ułoży. Tymczasem on traktuje mnie oschle, z dystansem i równie dobrze w ogóle mogłoby mnie tam nie być. Na pewno dla niego byłoby lepiej.

*Per. Carlosa*
- Skończyliśmy. Nareszcie. Myślałem, że zajmie to nam wieczność. - padłem zmęczony na kanapę.
- No trochę nam to zajęło, ale efekty są. - powiedziałą Jen.
- Ej ludzie a może byśmy coś zjedli? Zgłodniałem od tej pracy. - zaproponował Kendall.
- Popieram. - dodał James.
- To co? Zamawiamy pizze? - spytałem.
- Jak dla mnie ok. - powiedziała Vic.
- Ok. To ja zadzwonię
Gdy przywieźli nasze zamówienie dziewczyny przeraziły się chyba tą ilością jedzenia.
- Przepraszam bardzo, kto to niby wszystko zje? - spytała zdziwiona Meg.
- My. - odpowiedzieli we czwórkę z bananem na twarzy.
- Ale że tyle? - Meg dalej była zszokowana.
- To ty jeszcze nie nie znasz naszych możliwości. - odpowiedział wciąż uśmiechnięty James.
Meg zrezygnowana odpuściła z uśmiechem.
Usiedliśmy wszyscy w salonie i zajadaliśmy pizze rozmawiając przy tym
- Cat coś dziwnie wyglądasz i prawie nic nie zjadłaś. Dobrze się czujesz? - spytała zatroskana Jen.
- Jak znów będziesz chora to Logan z pewnością znów pomoże ci wrócić do zdrowia. - zażartowałem i puściłem jej oczko. Wszyscy się wtedy dziwnie na mnie gapili.
- Wiecie - odparła sama zainteresowana - ja chyba pójdę do swojego pokoju i się położę bo faktycznie nie najlepiej się czuję. Do jutra mi przejdzie na pewno i Logan nie będzie musiał sobie zawracać głowy leczeniem mnie. Cześć wszystkim.
- Pa. - odpowiedzieliśmy.

*Per. Logana*
Po co Carlos gada takie głupoty? Prosił ktoś go o to? Jestem dorosłym człowiekiem i sam świetnie poradzę sobie ze swoim życiem. A potem jeszcze te słowa Cat: "Logan nie będzie musiał zawracać sobie głowy leczeniem mnie." Powiedziała to z taką jakby wrogością w głosie. Ale nie rozumiałem dlaczego. Przecież ja nic takiego nie zrobiłem. Przynajmniej tak mi się wydaje. Nie wiedząc co o tym myśleć postanowiłem pójść do Cat i porozmawiać z nią oraz zobaczyć jak się czuje. Wszedłem powoli po schodach. Zapukałem, ale nikt się nie odezwał. W końcu otworzyłem drzwi...

***************
8 KOMENTARZY=KOLEJNY ROZDZIAŁ :D

czwartek, 8 maja 2014

Rozdział 23

Było minimum 8 komentarzy więc z godne z obietnicą jest i notka :)


Rozdział 23

*Per. Jamesa*
- Meg - zacząłem.
- Tak?
- Bo ja chcę ci coś powiedzieć. Tylko nie za bardzo wiem jak to ubrać w słowa i od czego zacząć.
- Może od początku? - zaśmiała się i puściła mi oczko.
- To nawet nie głupi pomysł. - zacząłem i ja żartować, żeby się jakoś wyluzować. - Posłuchaj, nie jestem zbyt dobrym mówcą, ale chcę ci podziękować.
- Podziękować? Ale za co? - spytała zdezorientowana.
- Ogólnie to za wszystko. Za to, że jak... Bridget odeszła nie pozwoliłaś mi się załamać, nie pozwoliłaś mi siedzieć samemu w pokoju. Za to, że potrafiłaś wbić mi coś do tego mojego tępego mózgu, że wyciągnęłaś mnie z pokoju, że nakłoniłaś do jedzenia, że nie zmuszałaś mnie i nie pytałaś co chwila "czy wszystko w porządku" i "jak się trzymam" jak to robili inni, że wysłuchałaś mnie, dałaś dobre rady  przede wszystkim za wczorajszy wieczór. Nie wiem co jeszcze powinienem powiedzieć bo chyba nigdy się nie wysłowię dziękując ci za to, co dla mnie zrobiłaś. Uświadomiłaś mi wiele rzeczy. I za to ci będę wdzięczny do końca życia.

*Per. Megan*
- ... I za to ci będę wdzięczny do końca życia. - po tych słowach James zamilkł, a ja nie wiedziałam co powiedzieć i najzwyczajniej w świecie się wzruszyłam i rozpłakałam jak małe dziecko.
- Hej, Meg, czemu płaczesz? Coś się stało? Powiedziałem coś nie tak? - spytał przejęty Maslow.
- Wszystko w porządku. Po prostu to były najpiękniejsze słowa jakie ktoś mi powiedział. I w sumie to jeszcze nikt mi nie dziękował teoretycznie za nic.
- Jak to za nic? - zdziwił się James
- Bo ja nie zrobiłam nic szczególnego, tylko po prostu chciałam pomóc przyjacielowi w potrzebie.
James usiadł bliżej, mocno mnie przytulił i dodał szeptem:
- Zrobiłaś więcej niż ci się wydaje.
Siedzieliśmy jeszcze tak kilka minut na kanapie w domu chłopaków, gdzie ja ze wzruszenia płakałam i zalewałam łzami koszulę Jamesa.

*Per. Victorii*
Siedziałyśmy sobie z dziewczynami w kuchni i plotkowałyśmy. Nagle do domu wróciła Meg.
- No i jak poszło? - spytałam.
- Co ? A tak. Wszystko załatwione. Chłopaki wpadną za godzinę. - powiedziała, ale miała trochę dziwną minę.
- Meg, wszystko ok?
- Trochę mnie może boli głowa, ale  to zaraz minie. Nie ma się czym przjmować.
- Na pewno?
- Tak. A teraz przepraszam, ale moja mama dzwoniła i obiecałam, że do niej oddzwonię.
-  Jasne.
Gdy Meg poszła, odezwałam się do dziewczyn.
- Martwię się o nią, wiecie? Jak wychodziła, zachowywała się normalnie, a teraz wróciła jakaś odmieniona. Może to przez nas, że ją tak wysłałyśmy do nich z tą naszą misją? - powiedziałam przejęta.
- Nie, chyba nie. - dodała Cat - Chociaż...
- Może po  prostu serio ją boli głowa? - powiedziała Jen - Jeśli jej w najbliższym czasie nie przejdzie to znaczy, że to coś innego.
- I wtedy się dowiemy o co chodzi. - dodałam.
- I jakoś zadziałamy. - odezwała się Cat.
Trochę się o nią martwiłam, a przez głowę przechodziło mi mnóstwo myśli, które nie dawały mi spokoju. W końcu to moja przyjaciółka i nie mogę jej tak zostawić. Miała rozmawiać z mamą, więc, więc dam jej chwilę, a potem pójdę i pogadam z nią. Może dowiem się czegoś więcej.

*Per. Megan*
To co powiedział mi James było bardzo miłe. Nie myślałam, że po prostu mówiąc mu oczywiste rzeczy, aż tak to do niego dotrze. Znaczy miałam nadzieję, że weźmie to do serca, ale nie myślałam, że aż tak. Naprawdę bardzo się cieszę, że mogłam mu pomóc. Człowiekowi od razu cieplej się na sercu robi, gdy wie, że zrobił dla kogoś coś dobrego. Moje rozmyślania przerwała pukająca do drzwi Vic.
- Hej, mogę wejść?
- Jasne.
- Jak tam z twoją głową? Lepiej?
- Tak, już trochę lepiej. Zaraz całkiem mi przejdzie.
- To dobrze. Bo szczerze jak wróciłaś z taką dziwną miną, to pomyślałam, że stało się coś poważnego.
- Mogę cię zapewnić, że oprócz mojej bolącej głowy wszystko ze mną w porządku.
- W takim razie cieszę się bardzo. - odparłam uśmiechnięta.
Usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Spojrzałyśmy po sobie i od razu wiedziałyśmy kto to.
- To zapewne nasza ekipa sprzątająca. - mrugnęła do mnie Vic.
- Zapewne tak. - odparłam po czym się roześmiałyśmy.
Zeszłyśmy na dół, aby wziąć się do roboty. Coś czułam, że to nie będzie takie znów zwykłe sprzątanie.
***************
No i jak się podoba? Myślicie podobnie jak Meg, że to sprzątanie nie będzie takie zwykłe? A może macie inne zdanie? Odpowiedzi w komentarzach :)
8 KOMENTARZY=KOLEJNY ROZDZIAŁ :D

środa, 30 kwietnia 2014

Liebster Award - Part 2

Liebster Award


Zostałam nominowana przez Natkę Schmidt i Martę Gadomską, za co bardzo, bardzo, bardzo im dziękuję :D :D :D
,,Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za ,,dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla bloggerów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechniania. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."

Pytania od Marty Gadomskiej
1. Jaka jest Twoja szkolna ksywka? - Nie mam ksywki.
2. Jaka jest Twoja ulubiona serialowa para? - Niestety nie mam takowej.
3. Jaki jest Twój ulubiony film? - Jest tego bardzo dużo, więc ciężko mi wymienić jeden
4. Masz ulubiony odcinek serialu Big Time Rush? Jak tak, to który? - Uwielbiam wszystkie odcinki <3 <3 <3
5. Jaka piosenka jest na samej górze Twojej Playlisty? - Jest ich kilka, ale chyba ta najlepsza to: Kendall Schmidt - "Everyday girl".
6. Jakie książki czytasz z własnej woli? - Lubię romansidła, dramaty, kryminały, obyczajowe.
7. Którą z supermocy Supermana wzięłabyś dla siebie? - Nie lubię Supermana i nie wiem jakie ma super moce więc zostawię to pytanie bez odpowiedzi.
8. Na jaki kolor najczęściej malujesz paznokcie? - Fiolet, ale czasem też róż lub czerń.
9. Używasz szminki/błyszczyka? - Tak.
10. Słuchasz czasami starych piosenek? - Tak, to taki miły powrót do przeszłości :)
11. Kto jest twoim ulubionym superbohaterem? - Nie przepadam za superbohaterami więc nie mam ulubionego.

Pytania od Natki Schmidt
1. Skąd bierzesz pomysły na rozdziały? - Inspiruje mnie otoczenie, obejrzany film, przeczytana książka, muzyka, której słucham, po prostu wszystko co mnie otacza.
2. Ulubiony blog? - Nie potrafię wybrać. Czytam ich bardzo dużo i każda z autorek świetnie pisze.
3. Ulubiony cytat? - "Find your passion and run with it. Anything is possible."
4. Według Ciebie, warto prowadzić blogi? - Według mnie zdecydowanie tak. Sama pomimo początkowych wątpliwości cieszę się, że jednak pisze :)
5. Co jest dla Ciebie najważniejsze? - Przyjaciele.
6. Jest coś, co odmieniło by Twoje życie? - Big Time Rush i moja najlepsza przyjaciółka.
7. Co Cię najbardziej denerwuje? - Ludzka głupota, sztuczność, fałszywość.
8. Ulubiona piosenka? - Kendall Schmidt - "Everyday girl"
9. Jak długo, prowadzisz już swojego bloga? -  10 maja minie rok :)
10. Czy pisanie bloga, sprawia Ci przyjemność? - Ogromną.


Moi drodzy, ponieważ otrzymałam tą nominację po raz drugi, a lista blogów, które czytam za wiele się nie zmieniła, więc nominuję tylko te blogi, które czytam od niedawna :)
1. http://opowiadaniazbtrpolska.blogspot.com/
2. http://lovemeagainopowiadanie.blogspot.com/
3. http://dirtyimagines.blogspot.com/
4. http://rusherschmidt111.blogspot.com/

Pytania ode mnie:
1. Co cię skłoniło do prowadzenia bloga?
2. Ulubiona piosenka BTR?
3. Czym się kierujesz w życiu?
4. Ulubiona bajka z dzieciństwa?
5. Jakie masz największe marzenie?
6. Ulubiony kolor?
7. Motto, którym się kierujesz w życiu?
8. Za co podziwiasz BTR?
9. Masz jakieś hobby?
10. Rzecz, którą zawsze masz przy sobie?
11. Jaki blog był pierwszym odwiedzonym przez ciebie?

czwartek, 17 kwietnia 2014

Rozdział 22

Zapraszam serdecznie na mojego drugiego bloga. Niedawno pojawił się nowy rozdział. ----->BLOG


Rozdział 22

*Per. Jamesa*
- Ale jak?
- Chcesz się przekonać?
- Tak. - odpowiedziałem.
- To chodź.
Dziewczyna chwyciła mnie za rękę i wprowadziła do domu. Zaciągnęła mnie na parkiet i zaczęliśmy tańczyć.
- Niby jak ma mi to pomóc? - spytałem bo nie bardzo rozumiałem.
- Po prostu wyluzuj się i żyj chwilą. Nie oglądaj się wstecz, nie myśl o tym co było, ani o tym co będzie, tylko o tym c jest tu i teraz. A teraz to jest impreza, na której masz się śmiać, cieszyć, tańczyć i bawić. Tu nie ma miejsca na dąsy tylko pląsy.
Zaśmiałem się i uświadomiłem, że dziewczyna miała rację. Po chwili oboje szaleliśmy na parkiecie.

***następnego dnia***
*Per. Victorii*
Impreza trwałą do bardzo późna. Towarzystwo rozeszło się chyba gdzieś około 3 lub 4 nad ranem. Ja sama obudziłam się po 13. Jak się okazało tylko ja byłam na nogach. Gdy zobaczyłam bałagan, który narobiliśmy trochę się przestraszyłam. I zastanowiłam się kto i kiedy to posprząta. Przecież to zajmie nam tydzień. O tego wszystkiego głowa bolała mnie jeszcze bardziej niż zaraz po obudzeniu. Sprawdziłam swój telefon. Był tam sms od mojego nowego chłopaka. Wciąż nie wierzyłam, że jesteśmy razem. To się stało tak nagle, tak niespodziewanie. Ale bardzo się z tego powodu cieszyłam. Wiadomość, którą wysłał mi Austin to zwykłe "Dzień dobry :*", ale za to jak cieszy. Odpisałam mu i zabrałam się za robienie śniadania. Po chwili do kuchni wpadła reszta domowniczek.
- Hej wczorajsza solenizantko. - przywitały się ze mną wesoło.
- Hej. - odparłam radośnie.
- A co ty taka szczęśliwa? - spytała mnie Cat.
- Tak po prostu. Wczorajsza impreza po prostu była świetna. Dziękuję wam za to bardzo. Zdecydowanie jedne z najlepszych moich urodzin. - odparłam z uśmiechem.
- Ty, coś ty z rana brałaś czy jak?  - zapytała żartobliwie Jen.
- Absolutnie nic. I to jest właśnie najfajniejsze.
W spokoju jadłyśmy sobie śniadanko, aż w końcu Jen się odezwała.
- Dziewczyny, nie chcę wam psuć dnia, ale widziałyście ten bałagan?
- Niestety tak. - odparłam.
- Ale wy wiecie, że to się samo nie sprzątnie, nie? - dodała.
- Ale nawet jak na naszą czwórkę to masa roboty. Same sobie z tym nie poradzimy. - powiedziała Meg.
- Wiecie, ja chyba mam pewien pomysł. - powiedziała tajemniczo Cat.
- Jaki? - spytałyśmy wszystkie z ciekawością.
- W końcu ten bałagan sam się nie zrobił. Prawda?
- Prawda? - odpowiedziałyśmy niepewnie.
- I my same go nie zrobiłyśmy. Prawda?
- Prawda. - tym razem nasza odpowiedź była bardziej zdecydowana.
- A więc pomysł jest taki: trzeba iść do naszych kochanych sąsiadów i zwerbować ich do roboty bo ja sama nie mam zamiaru latać w te i z powrotem z mopem i szczotką.
- Proszę, proszę, Cat się robi groźna. - zażartowałam i zaczęłyśmy się wszystkie śmiać.
- A żebyś wiedziała. Nabałaganili, to niech teraz sprzątają.
- Ale czy to trochę nie przegięcie, żeby kazać im sprzątać nasz dom? - odezwała się Jen.
- Ma rację. Trochę nie wypada. - dodała Meg.
- A poza tym oni pewnie mają ludzi od sprzątania. W końcu to gwiazdy. - kontynuowała Jen.
- O przepraszam cię bardzo. Sami na początku naszej znajomości powiedzieli, że mamy ich traktować jak równych sobie. - Cat nie odpuszczała - I trochę racji macie, kazać im sprzątać nie możemy, ale możemy zrobić tak aby to oni chcieli sami nam pomóc. - powiedziała z błyskiem w oku.
- Ale jak? - spytałam.
- Tego jeszcze nie wiem. Ale na pewno coś się wymyśli. Toooooo..... Która będzie odważna i do nich pójdzie?
Nastał cisza. Cat pomimo, że była pomysłodawczynią nie chciała się podjąć tego zadania.
- Kamień, papier, nożyce? - spytałam.
I tym oto sposobem Megan była zmuszona iść do chłopaków.

*Per. Megan*
Trochę mi było głupio. Mimo, że z dziewczynami wszystko ustaliłam to jakoś m to nie pomagało. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi chłopaków. Otworzył mi James.
- O hej. - uśmiechnął się - Proszę, wejdź.
- Dzięki. - odparłam.
Usiedliśmy i zaczęliśmy rozmowę.
- No i jak tam u was po imprezie? - spytałam.
- Jakoś żyjemy. Wiesz, jak to faceci po tego typu "przyjęciach".
- No u nas też tak średnio. Mamy ogromny bałagan i nie wiem jak my to we czwórkę ogarniemy. - zrobiłam smutną minę - Chyba z tydzień nam to zajmie.
- Możemy wam pomóc. - zaoferował.
- Naprawdę?
- Jasne. Poza tym będę mógł ci się odwdzięczyć choć odrobinę za twoją pomoc.
Nastała niezręczna cisza.
- Meg?
- Tak?
- Bo ja chcę ci coś powiedzieć...
***************
Jak wam się podoba? Bo według mnie jest taki średni. Ale obiecuję, że następna notka będzie ciekawsza.
Jak sądzicie: Co James chce powiedzieć Megan?
8 KOMENTARZY=KOLEJNY ROZDZIAŁ :D