Rozdział 23
*Per. Jamesa*
- Meg - zacząłem.
- Tak?
- Bo ja chcę ci coś powiedzieć. Tylko nie za bardzo wiem jak to ubrać w słowa i od czego zacząć.
- Może od początku? - zaśmiała się i puściła mi oczko.
- To nawet nie głupi pomysł. - zacząłem i ja żartować, żeby się jakoś wyluzować. - Posłuchaj, nie jestem zbyt dobrym mówcą, ale chcę ci podziękować.
- Podziękować? Ale za co? - spytała zdezorientowana.
- Ogólnie to za wszystko. Za to, że jak... Bridget odeszła nie pozwoliłaś mi się załamać, nie pozwoliłaś mi siedzieć samemu w pokoju. Za to, że potrafiłaś wbić mi coś do tego mojego tępego mózgu, że wyciągnęłaś mnie z pokoju, że nakłoniłaś do jedzenia, że nie zmuszałaś mnie i nie pytałaś co chwila "czy wszystko w porządku" i "jak się trzymam" jak to robili inni, że wysłuchałaś mnie, dałaś dobre rady przede wszystkim za wczorajszy wieczór. Nie wiem co jeszcze powinienem powiedzieć bo chyba nigdy się nie wysłowię dziękując ci za to, co dla mnie zrobiłaś. Uświadomiłaś mi wiele rzeczy. I za to ci będę wdzięczny do końca życia.
*Per. Megan*
- ... I za to ci będę wdzięczny do końca życia. - po tych słowach James zamilkł, a ja nie wiedziałam co powiedzieć i najzwyczajniej w świecie się wzruszyłam i rozpłakałam jak małe dziecko.
- Hej, Meg, czemu płaczesz? Coś się stało? Powiedziałem coś nie tak? - spytał przejęty Maslow.
- Wszystko w porządku. Po prostu to były najpiękniejsze słowa jakie ktoś mi powiedział. I w sumie to jeszcze nikt mi nie dziękował teoretycznie za nic.
- Jak to za nic? - zdziwił się James
- Bo ja nie zrobiłam nic szczególnego, tylko po prostu chciałam pomóc przyjacielowi w potrzebie.
James usiadł bliżej, mocno mnie przytulił i dodał szeptem:
- Zrobiłaś więcej niż ci się wydaje.
Siedzieliśmy jeszcze tak kilka minut na kanapie w domu chłopaków, gdzie ja ze wzruszenia płakałam i zalewałam łzami koszulę Jamesa.
*Per. Victorii*
Siedziałyśmy sobie z dziewczynami w kuchni i plotkowałyśmy. Nagle do domu wróciła Meg.
- No i jak poszło? - spytałam.
- Co ? A tak. Wszystko załatwione. Chłopaki wpadną za godzinę. - powiedziała, ale miała trochę dziwną minę.
- Meg, wszystko ok?
- Trochę mnie może boli głowa, ale to zaraz minie. Nie ma się czym przjmować.
- Na pewno?
- Tak. A teraz przepraszam, ale moja mama dzwoniła i obiecałam, że do niej oddzwonię.
- Jasne.
Gdy Meg poszła, odezwałam się do dziewczyn.
- Martwię się o nią, wiecie? Jak wychodziła, zachowywała się normalnie, a teraz wróciła jakaś odmieniona. Może to przez nas, że ją tak wysłałyśmy do nich z tą naszą misją? - powiedziałam przejęta.
- Nie, chyba nie. - dodała Cat - Chociaż...
- Może po prostu serio ją boli głowa? - powiedziała Jen - Jeśli jej w najbliższym czasie nie przejdzie to znaczy, że to coś innego.
- I wtedy się dowiemy o co chodzi. - dodałam.
- I jakoś zadziałamy. - odezwała się Cat.
Trochę się o nią martwiłam, a przez głowę przechodziło mi mnóstwo myśli, które nie dawały mi spokoju. W końcu to moja przyjaciółka i nie mogę jej tak zostawić. Miała rozmawiać z mamą, więc, więc dam jej chwilę, a potem pójdę i pogadam z nią. Może dowiem się czegoś więcej.
*Per. Megan*
To co powiedział mi James było bardzo miłe. Nie myślałam, że po prostu mówiąc mu oczywiste rzeczy, aż tak to do niego dotrze. Znaczy miałam nadzieję, że weźmie to do serca, ale nie myślałam, że aż tak. Naprawdę bardzo się cieszę, że mogłam mu pomóc. Człowiekowi od razu cieplej się na sercu robi, gdy wie, że zrobił dla kogoś coś dobrego. Moje rozmyślania przerwała pukająca do drzwi Vic.
- Hej, mogę wejść?
- Jasne.
- Jak tam z twoją głową? Lepiej?
- Tak, już trochę lepiej. Zaraz całkiem mi przejdzie.
- To dobrze. Bo szczerze jak wróciłaś z taką dziwną miną, to pomyślałam, że stało się coś poważnego.
- Mogę cię zapewnić, że oprócz mojej bolącej głowy wszystko ze mną w porządku.
- W takim razie cieszę się bardzo. - odparłam uśmiechnięta.
Usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Spojrzałyśmy po sobie i od razu wiedziałyśmy kto to.
- To zapewne nasza ekipa sprzątająca. - mrugnęła do mnie Vic.
- Zapewne tak. - odparłam po czym się roześmiałyśmy.
Zeszłyśmy na dół, aby wziąć się do roboty. Coś czułam, że to nie będzie takie znów zwykłe sprzątanie.
***************
No i jak się podoba? Myślicie podobnie jak Meg, że to sprzątanie nie będzie takie zwykłe? A może macie inne zdanie? Odpowiedzi w komentarzach :)
8 KOMENTARZY=KOLEJNY ROZDZIAŁ :D
Żadne sprzątanie nie jest zwykłe. O ile wiesz, co mam na myśli. Dobra, jestem cicho. Czekam na nn!
OdpowiedzUsuńOczywiście, że to nie bd takie znowu zwykłe sprzątanie :)
OdpowiedzUsuńMiędzy Meg a Jamesem rodzi się coś więcej... Ciekawe jak to z nimi bd. Życzę im powodzonka. :D
Super rozdział. Czekam na kolejny :)
Fajnie by było gdyby James i Meg byli razem. Meg musi być bardzo wrażliwa skoro się tak wzruszyła, choć słowa Jamesa i mnie trochę tak wprawiły w zadumania. Aj tam... Rozdział super :)
OdpowiedzUsuńNotka super nie mogę się doczekać nexta a i tak wogule to na pewno nie będzie normalne sprzątanie
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na next *_*
Rozdział świetny. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńP.S. Jakbyś miała czas i ochotę, to zapraszam do mnie:
domischmidt.blogspot.com
odnalezieni-po-latach.blogspot.com
P.S.2. Sorry za spam.
Pozdrawiam, Domi.
Rozdział super. Meg bardzo się wzruszyła, ale widać, że chciała mu serio pomóc. W końcu po tamtej dziewczynie ciężko mu się było podnieść. Mam nadzieję, że wkrótce dodasz nn :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;) Meg w sumie nie zrobiła czegoś nadzwyczajnego.. tylko była przy nim a to już dużo ;) czekam na nexta *.*
OdpowiedzUsuń