niedziela, 7 czerwca 2015

Rozdział 26

Nareszcie po dłuuuuuuuugiej przerwie powracam. :D Nawet nie wiecie jak mi Was brakowało. Dlatego beż zbędnych wstępów zapraszam na...

Rozdział 26

*Per. Jennifer*
Siedziałam sobie sama przed telewizorem i strasznie mi się nudziło. Był piękny i słoneczny dzień, a ja nie chciałam go całego spędzić na kanapie w salonie. Pomyślałam, że może wyciągnę którąś z dziewczyn bo samej to bez sensu gdziekolwiek iść. Cat powiedziała, że dzisiaj wyjątkowo nie ma nastroju na zakupy. Widziałam, że coś z nią nie tak, ale gdy delikatnie chciałam wybadać co jest przyczyną jej złego humoru zbyła mnie. Może później uda mi się to z niej wyciągnąć bo teraz to na pewno mi nic nie powie. Z kolei Meg nie znalazła dla mnie czasu bo była czymś bardzo zajęta. Czym to nie wiem, ale dowiem się pewnie w swoim czasie. A Vic z kolei nawet w domu nie było. Ostatnio ciągle gdzieś wybywała z tym swoim Austinem. Nie żeby mi to przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Cieszę się, że im się układa i życzę im jak najlepiej. Nadal chciałam iść na te zakupy, ale nie miałam z kim. Poszłam więc do naszych sąsiadów. Może żaden z nich nie będzie się ze mą chciał wybrać na podbój sklepów, ale chociaż z kimś sobie pogadam. Gdy już stałam u progu ich domu drzwi otworzyła mi Stella.
- O hej. - przywitała mnie ciepłym uśmiechem,
- Hej. - również się uśmiechnęłam.
- Proszę wejdź. - powiedziała - Co cię sprowadza w nasze skromne progi? - zapytała życzliwie.
- A tak mi się nudziło więc pomyślałam, że was odwiedzę. - odparłam.
- Chłopaków niestety nie ma. Pojechali do pracy. A ja zostałam sama i też się trochę nudzę. - rzekła.
Nagle do głowy wpadł mi pewnie pomysł
- A może wybierzemy się razem na zakupy? Szkoda siedzieć w domu w taki dzień. - zaproponowałam.
- Wiesz, w sumie to bardzo dobry pomysł, - uśmiechnęła się - To może ja się przebiorę, wezmę torebkę i spotkamy się za 15 minut? - zaproponowała.
- Jasne. To ja lecę do domu po potrzebne rzeczy.
Ze Stellą spędziłyśmy cudowny dzień. Zaszalałyśmy trochę i kupiłyśmy pare "niezbędnych" rzeczy. Zmęczone usiadłyśmy w przytulnej kawiarence i złożyłyśmy zamówienie.
- Już dawno się tak nie zmęczyłam podczas zakupów. - westchnęłam z uśmiechem.
- Ja też. Ale fajnie było i warto. - odpowiedziała Stella.
W tym czasie zadzwonił jej telefon. To był Kendall. Od razu gdy spojrzała na wyświetlacz telefonu jej uśmiech zrobił się jeszcze szerszy. Widać, że są ze sobą bardzo szczęśliwi. Gdy skończyła rozmowę powiedziałam:
- Jak to fajnie, że jesteście tacy szczęśliwi.
- Aż tak to widać? - zaśmiała się.
- No trochę tak. - puściłam jej oczko.
- Wiesz, jesteśmy ze sobą już 10 miesięcy, ale tak naprawdę znamy się od dziecka. Pamiętam jeszcze jak w przedszkolu mi dokuczał i ciągnął mnie za włosy. Ponoć już wtedy mnie lubił bardziej niż inne dziewczyny. Przynajmniej tak mi powiedział. - teraz ona puściła mi oczko.
Przyniesiono nasze zamówienie. Pogadałyśmy tak jeszcze przez jakiś czasi padnięte wróciłyśmy do domu.

***następnego dnia***
*Per. Logana*
Czyżby Kendall miał rację? To niemożliwe, żebym się zakochał. Prawda? Przecież ja i Cat zbyt krótko się znamy, żeby mówić o miłości. Ale jedno już wiem na pewno: ta dziewczyna nie jest mi obojętna i przy niej zachowuję się inaczej niż w obecności innych dziewczyn. Muszę się w końcu wziąć w garść i z nią porozmawiać. I do tego muszę dowiedzieć się czemu jest na mnie taka zła ostatnio. Czyżbym coś zrobił nie tak? Tylko co? Ehhh... Kobiety ciężko zrozumieć.

*Per. Megan*
Wyszłam do spożywczaka bo nasza lodówka świeci pustkami. Po drodze spotkałam Jamesa.
- Hej Megan. - odezwał się pierwszy i uśmiechnął się do mnie.
- Hejka. Też na zakupy? - zapytałam widząc siatkę w jego dłoni.
- Taaa. Chłopaki mnie wygonili.
- No to przynajmniej nie będziesz sam chodził po tym sklepie. - uśmiechnęłam się.
- To prawda. Muszę przyznać, że mam bardzo miłe towarzystwo. - odwzajemnił mój uśmiech.
Miło nam się rozmawiało, ale trzeba było wracać do domu.
- Na takie zakupy to ja mogę chodzić częściej. - puścił mi oczko Maslow.
- A ja się zastanawiam czy chcę robić zakupy z tobą. - udałam, że się zastanawiam.
- Co? A niby dlaczego? - odparł rozbawiony - Już ci nie odpowiada moje towarzystwo? - odparł z udawanym wyrzutem i rozbawieniem w głosie.
- No wiesz, oprócz tego, że żonglowałeś pomidorami, a sprzedawca patrzył się na nas jak na idiotów to wszystko ok.
- Oj tam, oj tam. - powiedział i spojrzał na zegarek - Słucham Meg ja muszę już lecieć bo z chłopakami zaraz jedziemy do studia. Ale wiesz co? Jutro jedziemy na kręgle i może ty, no i oczywiście dziewczyny poszłybyście z nami?
- Jasne. Z chęcią.
- To świetnie. A teraz przepraszam, ale naprawdę muszę już lecieć. Do zobaczenia.
- Pa.
Miło było patrzeć na wesołego Jamesa. Widać zmianę co do poprzednich dni. Naprawdę się cieszę, że już lepiej z nim, i że stara się wrócić do normalności.

* Per. Carlosa*
Strasznie mnie dziś bolała głowa. Postanowiłem pójść na spacer. Świeże powietrze dobrze mi zrobi. Poszedłem w stronę parku i zobaczyłem tam Austina. Znowu był z tą grupką ludzi, z którymi go kiedyś widziałem. Chyba się kłócili, ale stali zbyt daleko, żebym mógł cokolwiek usłyszeć. Według mnie to nie były zwykłe koleżeńskie kłótnie. Nie podoba mi się ten gość. Nagle niespodziewanie odwrócił się i popatrzył w moją stronę...

***************
Rozdział jest trochę taki nijaki, ale musiałam taki napisać bo później sporo będzie się działo, a to jest tak jakby wstęp do przyszłych wydarzeń. ;) I obiecuję, że następny rozdział pojawi się dość szybko bo już jest prawie gotowy ;) Wszystko teraz zależy od was :D
Jak myślicie: Czy Logan w końcu odważy się pogadać z Cat? Jak miną kręgle? I co się stało dalej w parku podczas spaceru Carlosa? Odpowiedzi w komentarzach :)
8 KOMENTARZY = KOLEJNY ROZDZIAŁ :D