niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 16

No hej :) Jak tam u was? Kolejny rozdział, na który serdecznie zapraszam. Liczę, że Wam się spodoba :D


Rozdział 16

*Per. Jamesa*
Sam. Zupełnie sam pośród 4 ścian. Z własnymi myślami. Jest ich setki, tysiące, miliony. Ale jedna główna nie daje mi spokoju: zostawiła mnie. "Nie kocham cię, nigdy nie kochałam." Te słowa wciąż chodziły mi po głowie nieustannie przypominając jak dałem się wykorzystać. Żywiłem do niej prawdziwe uczucie. Byliśmy tacy szczęśliwi, a ona... Ona tylko udawała. Nie dochodziła ta myśl do mnie. To wszystko było takie trudne. W jednej chwili cały mój świat się zawalił. Odechciało mi się wszystkiego. Odechciało mi się żyć. Oddałem jej moje serce, ona rozwaliła je na kawałki. Myślałem nawet w pewnym momencie, że to ta właściwa dziewczyna. Wiązałem z nią swoją przyszłość. A teraz? Teraz nie mam dla kogo żyć.

*Per. Cat*

- Jak to zostawiła go? - spytała Meg.
Cały czas słuchałam opowieści Jennifer i nie docierało to do mnie. Żadne słowo. Tak mi było go szkoda. A jeśli chodzi o Bridget... Szkoda gadać.
Byłam cały czas opanowana, ale w pewnym momencie puściły mi nerwy.
- Co za szmata! Co za idiotka! Jak ona mogła zrobić coś takiego?! Niech ja ją tylko spotkam, to sobie z nią porozmawiam!
- Cat, spokojnie. Nie unoś się tak. - uspokajała mnie Megan. - I tak nic tym nie zdziałasz.
- Może i masz rację, ale rozpierdala mnie od środka myśl, że tacy ludzie są na świecie.
- Niestety, tacy, a nawet jeszcze gorsi. Dlatego trzeba się uspokoić o pomyśleć jak pomóc Jamesowi. Megan ma rację. Swoimi wrzaskami i wyzwiskami nie naprawisz świata.
- Vic? - pomachałam jakby nieobecnej Victorii ręką przed jej twarzą. - Vic? Jesteś tam?
- Co? A tak, jestem.
- Czemu się tak zamyśliłaś?
- Po prostu ciężko mi się wypowiedzieć. Może powinniśmy się jakoś zebrać i coś wymyślić. Nie głupi pomysł odparłam.
Siedziałyśmy tak do późnej nocy. Myślałyśmy, rozmawiałyśmy, aż w końcu usnęłyśmy.

***Per. Kendalla*
- Chłopaki pójdę do Jamesa. Powinien zjeść z nami. Od rana nawet nie wyszedł z pokoju.
- Idź, choć wątpię, żeby coś to dało. - rzekł Logan.
Wszedłem po schodach i zapukałem do Jamesa. Odpowiedziała mi głucha cisza. Gdy próbowałem otworzyć drzwi okazało się, że są zamknięte.
- James nie wygłupiaj się i otwórz te drzwi.
Cisza. Zacząłem się martwić czemu nie otwiera.
- James, to nie jest ani trochę śmieszne. Otwórz te  drzwi i chodź ze mną na kolację.
I znowu cisza. Zaniepokojony próbowałem jakoś otworzyć te drzwi. W końcu Maslow się odezwał.
- Dajcie mi święty spokój, ok?
- Nie. Martwimy się o ciebie. Poza tym nie spędzisz reszty życia w pokoju.
- Założymy się?
- Możesz mi otworzyć bo stoję tu jak idiota i gadam z drzwiami?
- To przestań gadać i idź sobie.
- Wiem, że to trudne, ale życie toczy się dalej i ...- w tej chwili drzwi się otworzyły.
- Nie. Nic nie wiesz. Nawet nie masz pojęcia co ja teraz czuję. Co z tego, że życie toczy się dalej, co? Po co to wszystko skoro nic nie mam sensu?
- James...
-  Nie, mam dość.
To były jego ostatnie słowa. Potem zamknął drzwi i tyle się z nim nagadałem.
- I co? Zejdzie na kolację? - spytał Carlos.
- Nie sądzę.
- Tak myślałem. - powiedział Logan. - Kendall, czekaj.
- No co tam?
- Mam pytanie: gdzie jest Stella, bo od rana jej nie widziałem.
- Jej kuzynka z rodzinnego miasta urodziła syna i Stella pojechała ich odwiedzić. Przy okazji też spotka się z rodzicami. A co?
- Nic. Po prostu byłem ciekawy. Nie odbierz tego źle. Serio, czysta ciekawość.
- Spoko, nie musisz się tłumaczyć. Jak będziesz z Cat to też ci będę robił takie wywody. - zaśmiałem się.
- A ja pomogę. - odezwał się z kuchni Los również z humorem.
- Nie mam w ogóle pojęcia o czym mówisz. - Logan udawał głupiego i chyba trochę się zawstydził.
- Jasne, jasne. Bardzo dobrze wiesz.
- Chłopaki teraz musimy się zając Jamesem. To jest priorytet.


***następnego dnia***
*Per. Carlosa*
Nasz menadżer zadzwonił, że musimy zjawić się w studiu bo ma nam coś ważnego do przekazania. James oczywiście nie chciał iść. Kazał powiedzieć, że źle się czuje. Nie chcieliśmy go zostawiać samego, więc z pewnym pomysłem poszedłem do naszych sąsiadek.
- O cześć Carlos.
- Cześć Megan. Nie przeszkadzam?
- Nie, wejdź.
- Dzięki. Posłuchaj, mam pewną prośbę do was.
- Jaką?
- James jest w nie najlepszym stanie jak zapewne już wiesz. My musimy jechać do studia, ale on zostaje. Czy mogłabyś później do niego wpaść i zobaczyć czy wszystko w porządku?
- Jasne, nie ma sprawy. Ale tak szczerze: powiedz mi co z nim.
- Siedzi załamany w zamkniętym pokoju i z nikim nie gada.
- Biedak. Szkoda mi go.
- Nie tylko tobie... Dobra ja lecę, bo się spieszę. Dzięki za pomoc.
- Nie ma sprawy. Cześć.
- Cześć.
 Gdy chłopaki pojechali ja udałam się do Jamesa...

*************
Jak wam się podoba? Jak myślicie: co dalej będzie z Jamesem? I co z Cat i Loganem?
Odpowiedzi w komentarzach :)

CZYTASZ-KOMENTUJ :D
10 KOMENTARZY=KOLEJNY ROZDZIAŁ :)

wtorek, 10 grudnia 2013

Rozdział 15

Widzę, że trochę ciężko z tymi komentarzami bo dopiero dziś był 10 :/
A skoro obiecałam rozdział to proszę bardzo :) I liczę, że wam się spodoba. Miłego czytania.


Rozdział 15

*Per. Logana*
- Bridget zniknęła... powiedział z bladą twarzą James.
- Jak to zniknęła? - spytał Carlos.
- Nie ma żadnych jej rzeczy i do tego nie odbiera telefonu. Martwię się, bo nie wiem co się stało. Boję się o nią.
Miałem złe przeczucia i chyba domyślałem się o co może chodzić. Jednak na razie nie chciałem nic mówić by nie dołować Jamesa.
- Może pójdź do pokoju i poszukaj czegoś, nie wiem w stylu jakiejś wiadomości od niej czy coś?
Maslow się nie odezwał tylko popędził na górę, a my za nim. Przeszukiwał wszystko, aż w końcu natknął się na jakąś kartkę, która była pewnie od Bridget. Po przeczytanie jej zbladł.
- Co się stało? - spytałem.
- Masz i czytaj. - wręczył mi ową kartkę załamany James po czym sam usiadł na łóżku z głową schowaną w dłoniach.
Zacząłem czytać.


James
Szkoda, że muszę ci to pisać bo o wiele bardziej chciałabym ci to powiedzieć w oczy, aby zobaczyć twoją minę. To koniec. Nie kocham cię. Nigdy nie kochałam. Chciałam tylko twojej kasy, którą w końcu dostałam. Ale ty jesteś naiwny. Chora matka? Skoro serio dałeś się nabrać to ja muszę być na prawdę dobrą aktorką. Mam to co chciałam a teraz znikam. Nie znajdziesz mnie. Choć szczerze powiem, że mi trochę będzie brakować tego domu, w którym tyle przeżyłam nic nie robiąc, a dostając wszystko od ciebie. Teraz zaczynam nowe życie z moim PRAWDZIWYM facetem. A ciebie... Ehh. Pewnie będą pisali jak to "młoda gwiazdeczka się załamie, po tym jak rzuciła go dziewczyna". Chętnie to poczytam, wiesz będzie niezły ubaw.
Do niezobaczenia.
Bridget


Zacząłem przeklinać w myślach, ale Carlos nie był tak opanowany, bo to co ja myślałem, on powiedział. Jak ona mogła mu to zrobić? Wiedziałem od początku, że coś jest nie tak.Wiedziałem, że do siebie nie pasują, że będą z tego problemy. Ale James to mój przyjaciel. Był taki szczęśliwy, więc nie chciałem go dołować. A teraz żałuję, bo jednak trzeba było. Może teraz by tak nie cierpiał.
- Stary... - zaczął Kendall.
- Ja ją tak kochałem. Na prawdę kochałem. A ona... Zrobiła takie coś.
Widać, że ciężko mu było o tym mówić. Nie dziwię się wcale.
- Spokojnie. Będzie dobrze. - próbowałem go pocieszyć.
- Nie Logan. Nic nie będzie dobrze. Dziewczyna, którą darzyłem ogromnym uczuciem zniknęła tak po prostu zostawiając list, że tak na prawdę to wszystko była tylko ściema, i że NIGDY mnie nie kochała. Rozumiesz co to znaczy?
- Posłuchaj teraz ty. Wiemy w jakiej sytuacji się znalazłeś, ale będzie dla ciebie najlepiej jeśli jak najszybciej zapomnisz o niej. To zwykła szmata, skoro zrobiła coś takiego. - powiedział Carlos. 
- Starczy tego. - wkurzył się James - Zostawcie mnie samego. Muszę to przemyśleć. 
*Per. Jennifer*
Cat już się trochę lepiej czuła, a ja poszłam do chłopaków podziękować Loganowi, że się tak zajął naszą Cat. I przy okazji chciałam pogadać o zbliżających się urodzinach Vic. Otworzył mi ten, do którego przyszłam.
- Siemka Logan. - powiedziałam się radośnie. 
- Cześć.- przywitał się ze mną z chyba niezbyt dobrym humorem - Proszę wejdź.
- Dzięki.
Gdy weszłam do środka wszyscy z wyjątkiem Maslowa siedzieli w salonie z przygnębionymi minami. 
- Cześć wszystkim.
- Cześć.
- Chciałam podziękować ci Logan, że wczoraj zająłeś się Cat oraz chciałam pogadać o urodzinach Vic, ale widzę, że chyba przyszłam nie w porę. Coś się stało?
- Tak.
- A mogę wiedzieć co? Ale jak nie chcecie mówić to zrozumiem.
- Bridget wyjechała zostawiając to. - Logan podał mi jakąś kartkę, którą natychmiast przeczytałam. Nie mogłam uwierzyć w to, co tam jest napisane. Jak ona tak mogła?!
- O mój Boże...
- Nas też to przeraża. A teraz pomyśl co czuje James. - powiedział Kendall.
- Jak on się trzyma?
- Siedzi zamknięty w pokoju i nie chce z nikim gadać. 
- Jak ona mogła mu zrobić coś takiego? Kurde, od razy po tamtej rozmowie powinnam mu powiedzieć, co słyszałam, i że coś nie gra. 
- Zaraz... O jakiej rozmowie mówisz? - spytał Carlito.
- Gdy byliście kiedyś u nas, a ja z Meg poszłyśmy po jakiś prowiant do kuchni, słyszałyśmy jak Bridget rozmawia z kimś przez telefon. Była to dość dziwna rozmowa. Z tego co pamiętam to mówiła, że wie jaki jest plan, ktoś tam się niczego nie domyśla, i że wszystko zrobi tak, że ten ktoś się nawet nie zorientuje.
- I teraz wiemy o kogo i o co jej chodziło dokładnie. - powiedział Kendall.
- Wiedziałem, że z tymi pieniędzmi to jakiś przekręt. - burknął pod nosem Logan. 
- O jakich pieniądzach mówisz? - spytał Los.
- Ostatnio, gdy wróciłem do domu zastałem Bridget i Jamesa kłócących się. Mówili o pieniądzach na operację dla ciężko chorej matki Bridget. James obiecał jej pomóc.
- Zasadziła się na niego, rozkochała w sobie, zabrała kasę, a potem nawiała. Ja mu serio współczuję. - odezwał się Kendall.
- Nie obrazicie się jak powiem o tym dziewczynom? Sądzę, że powinny wiedzieć aby nie palnęły jakiejś głupoty podczas rozmowy. 
- Jasne, nie ma sprawy. Z resztą jak im powiesz to może wpadną na pomysł jak pomóc Jamesowi, bo my na razie nie wiemy co robić.
- Jasne. To ja lecę. Pa.
Gdy wróciłam do domu i wszystko im opowiedziałam nie mogły uwierzyć...

***************
 I jak? Co sądzicie o zachowaniu Bridget? I jak się to wszystko potoczy dalej? 
10 KOMENTARZY=KOLEJNY ROZDZIAŁ

niedziela, 24 listopada 2013

Rozdział 14

Cieszy mnie to bardzo, że pomimo mojej długiej nieobecności moi czytelnicy chcą wciąż czytać bloga. A więc zapraszam na...

Rozdział 14

*Per. Cat*
Obudziły mnie rano promienie słońca wpadające przez okno. Przypominał mi się w tym czasie mój wczorajszy wieczór z Loganem. Było tak miło, tak niesamowicie, tak zabawnie, tak... Brak mi słów po prostu. On jest super facetem. Szczerze to mam nadzieję, że na kolejne spotkanie ale o zależy od Logana. Z uśmiechem na ustach wstałam z łóżka i poszłam do łazienki się ogarnąć, a przede wszystkim ubrać. Było mi trochę chłodno, pomimo że dziś był dość ciepły dzień. Zeszłam na dół na śniadanie, gdzie znajdowała się już reszta.
- Hejka Cat. Kawy? - spytał Jen.
- Cześć dziewczyny. I tak poproszę.
Po tym jak zrobiłam sobie śniadanie oraz dostałam kawę. Dziewczyny usiadły dookoła stołu i wlepiały swoje oczy we mnie.
- Dobra, o co wam chodzi? Patrzycie na mnie z takimi dziwnymi minami, że zaczynam się bać. Jen czy ty mi coś dodałaś do kawy?
- Nie.
- Ok, to w taki razie mogę się dowiedzieć o co wam chodzi? Bo chciałabym w spokoju zjeść śniadanie.
- OPOWIADAJ!!!
A więc o to im chodziło. W sumie nie powinnam się dziwić. Jak wieczorem wróciłam to już wszystkie były w swoich pokojach. Inaczej pewnie przesłuchanie odbyłoby się wieczorem.
- No niech wam będzie. A więc poszliśmy do restauracji i zjedliśmy pyszną kolację, - zdecydowałam ten nieprzyjemny wątek ominąć - a potem udaliśmy się na spacer i w końcu oboje wylądowaliśmy w fontannie.
- Awwwwwww. Jak miło. Ale czekaj. Jak to w fontannie?
- Krótko mówiąc nabijałam się z Logana, a on za karę mnie wrzucił do fontanny. A że moja wredna natura nie chciała ustąpić, pociągnęłam go za sobą.
Nagle w całym domu dało się słyszeć nasze śmiechy, które przerwałam kichnięciem.
- Wiesz, chyba kąpiel w fontannie niezbyt ci służy. - odezwała się Meg. Chyb a masz rację. Pójdę się lepiej położyć.
- Cat poczekaj. Bo mnie dziś nie będzie w domu. Moi rodzice przylatują dziś z Nowego Jorku i obiecałam się z nimi spotkać. - powiedziała Vic.
- Jasne, leć.
- My dwie miałyśmy iść na zakupy, ale samej i chorej cię nie zostawimy.
- Jedźcie dziewczyny. Dam sobie radę.
- Na pewno?
- Jasne. Poleżę, odpocznę, to mi pomoże.
- Ok, ale jak coś to dzwoń.
- Obiecuję.
*Per. Megan*
Bardzo chciałam iść na te zakupy, ale martwiłam się o Cat. Postanowiłam po drodze wpaść do chłopaków i poprosić, żeby któryś z nich później do niej zajrzał. Zapukałam do drzwi. Otworzył mi James.
- Hej Megan. - uśmiechnął się do mnie.
- Hej James. Mam do was małą prośbę.
- To chodź, zapraszam do środka.
- Nie, dzięki. Jen na mnie czeka więc muszę się uwijać. Jest sprawa do was, A raczej ogromna prośba.
- Zamieniam się w słuch.
- Ja, Jen i Vic wybywamy dziś z domu, a Cat się trochę rozchorowała. Niby powiedziała, że da sobie radę sama, ale...
- Chcesz żeby ktoś z nas później do niej zajrzał i zobaczył czy wszystko ok?
- Byłabym bardzo wdzięczna.
-Nie ma sprawy. Powiem Loganowi. - mrugnął do mnie. Zrozumiałam o co mu chodzi.
- Bardzo dobry pomysł. A teraz serio muszę lecieć. Cześć James.
- Cześć Meg.
*Per. Jamesa*
Gdy zamknąłem drzwi Bridget podeszła do mnie z pytaniem:
- Kto to był?
- Megan. Cat jest chora, a ich nie będzie dziś w domu i prosiła, aby ktoś z nas później do niej wpadł.
- Masz na myśli Logana, prawda?
- Oczywiście, że tak.
- Rozmawiacie o mnie? - pojawił się w salonie sam zainteresowany.
- Tak. Megan była tu przed chwilą i powiedziała, że Cat jest chora oraz, że nie będzie ich dziś w domu. Prosiła, żeby ktoś odwiedził Cat później.
- Z chęcią pójdę. - zaczął się szczerzyć.
- To to ja od razy wiedziałem.
- Dobra, nie wiem jak wy ale ja idę na śniadanie.
 - Zaraz przyjdziemy. - Gdy Logan się oddalił powiedziałem do Bridget. - Przesłałem na twoje konto pieniądze na operację twojej mamy. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
- Ja również James. Ja również.
* Per. Logana*
Poszedłem do domu dziewczyny. Otworzyła mi oczywiście Cat.
- Logan? A co ty tutaj robisz?
- Przyszedłem w odwiedziny. Mogę wejść?
- Oczywiście.
- Jak się czujesz, bo słyszałem, że nie najlepiej.
- Wiesz, gdybyś mnie nie wrzucił do fontanny byłoby lepiej. - odpowiedziała z uśmiechem i mrugnięciem oka.
- Ok, to zmykaj do łóżka a ja się tobą zajmę.
- Co?
- Słyszałaś, do łóżka. Zaraz ci przyniosę herbatę z cytryną i sokiem malinowym i to tego leki. Na pewno pomoże.
- Nie musisz...
- Ale chcę uparciuchu.
- Nie mam siły się dziś z tobą kłócić więc zgoda. - powiedziała i pomaszerowała do swojego pokoju.
Przygotowałem jej herbatę i coś do jedzenia, żeby nie brała leków na pusty żołądek. Potem przesiedziałem u niej cały dzień do powrotu dziewczyn. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Potem wróciłem do siebie.
***następnego dnia***
Obudził mnie krzyk z salonu. Zbiegłem po schodach, żeby zobaczyć co się stało. Stał tam James z przerażoną miną.
- Co się stało? - spytałem.
- Bridget zniknęła...
***********
Zaczyna się pomału robić dramatycznie. Od następnego rozdziału będzie coraz ciekawiej, obiecuję. Jak myślicie dlaczego Bridget zniknęła? Odpowiedzi w komentarzach :)

10 KOMENTARZY=KOLEJNY ROZDZIAŁ :D

środa, 20 listopada 2013

Rozdział 13

Hej, hej, witam was. Obiecałam rozdział, więc jest. Pod notką również małe info, które chce żebyście przeczytali. A teraz miłego czytania. :)


Rozdział 13

*Per. Cat*
- Proszę, oto państwa zamówienie. - podał nam nasze potrawy kelner.
- Dziękujemy. - podziękował mój towarzysz.
- Posłuchaj: może usiądziemy i w spokoju zjemy te pyszności i zapomnimy o tej sytuacji, która się przed momentem wydarzyła? Co ty na to?
- Jasne. 0 odpowiedziałam niepewnie.
Nie daruję tego sobie. Zrobiłam z siebie kompletną idiotkę, podczas gdy on po prostu chciał, aby to był miły wieczór.
- Muszę cię na chwilę przeprosić. Pójdę do toalety i zaraz wracam.
- Ok. To ja czekam. - odparł.
Poszłam do łazienki i spojrzałam w lustro : Dziewczyna jak każda inna, a jednak ktoś taki jak Logan Henderson ją docenił - pomyślałam i uśmiechnęłam się do siebie. Następnie poprawiłam makijaż i udałam się w stronę stolika, przy którym siedział brunet i widać, że regulował rachunek.
- Już zapłaciłeś?
- Tak. Pomyślałem, że wyjdziemy stąd wcześniej i pójdziemy na jakiś spacer.
- Jestem jak najbardziej za. - odparłam uśmiechnięta.
- A może pospacerujemy po tym parku obok naszych domów?
- Szczerze: sama miałam to zaproponować.
Podczas jazdy samochodem słuchaliśmy muzyki. Gdy dotarliśmy Logan zaparkował pod swoim domem.
- To jak? Idziemy? - spytał gdy otwierał mi drzwi.
- Oczywiście.
Chodziliśmy oświetlonymi alejkami parku. Gwieździste niebo znajdowało się nad nami, a księżyc, który był akurat w pełni dodawał swo
jego uroku.
- Przepięknie tu jest. - powiedziałam.
- Tak. Potwierdzam. Cisza dookoła.
- O tej porze to w sumie normalne. No chyba że jacyś menele czy zboczeńcy.
Zaśmialiśmy się oboje.
- Jakby co nie musisz się martwić. - powiedział Logan - obronię cię własną piersią.
W tej chwili stanął z wypiętą klatą do przodu, a ja zaczęłam się śmiać.
- No wiesz co? To ja tu chce życie ryzykować, a ty się ze mnie nabijasz? Oj, nie ładnie, nie ładnie panno Cat. - zabawnie pokręcił głową.
- Ależ ja się wcale nie śmieje panie Loganie. - udawałam powagę.
- Czyżby? - spytał również udając poważnego.
- Oczywiście.
- No to zaraz zobaczymy czy będzie ci do śmiechu. - powiedział Henderson i zaczął mnie gonić po parku. Szybko mnie złapał bo ja w butach na obcasach nie miałam z nim szans wygrać. Potem podniósł mnie i szedł w stronę wielkiej fontanny.
- Nie Logan, proszę, zlituj się. - prosiłam go bo domyślałam się co za chwile chce zrobić.
- O nie. Teraz musisz odpokutować. - zaśmiał się a ja po chwili wylądowałam w fontannie.
- No i widzisz co narobiłeś?! Jestem teraz przez ciebie mokra. - wkurzyłam się na niego, ale już w głowie miałam plan zemsty..
- Przepraszam, ale nie moglem się powstrzymać. - odparł rozbawiony.
- To teraz pomóż mi stąd wyjść. Wtedy może ci wybaczę. - mrugnęłam do niego.
Gdy podał mi swoją rękę wciągnęłam go do wody.
- No wiesz co? Jak mogłaś? - Logan był rozbawiony całą tą "wodno-fontannową" sytuacją. Potem chlapaliśmy się wodą jak małe dzieci. Następnie cali przemoczeni wróciliśmy do domów w
dobrych humorach.
*Per. Logana*
To był cudowny wieczór. Świetnie się bawiłem z Cat. Gdy wszedłem do domu usłyszałem krzyki Jamesa i Bridget.
- I niby ja mam uwierzyć, że to był twój brat?! - Maslow był nieźle wkurzony.
Wierz sobie w co chcesz, ale przykro mi, że już mi nie ufasz! - Bridget się rozpłakała.
- Aha. Czyli mam rozumieć, że twój brat dzwoni do ciebie po to, aby pogadać o moich pieniądzach?!
- A żebyś wiedział. Nasza matka jest ciężko chora i potrzebuje drogiej operacji. Dzwonił po to, aby spytać, czy byś nam nie pożyczył tej forsy!
- O mój Boże. Bridget... Ja... przepraszam. Nie wiedziałem. - odparł smutno James
- Daj sobie spokój i zapomnij. Nie chce twojej litości. - Bridget wcale mu nie ułatwiała.
- Jeśli ta sytuacja na prawdę jest poważna to oczywiście, że pożyczę wam kasę.
- Nie chcę twoich pieniędzy. Potem będziesz ciągle mi to wypominał.
Coś tu było nie halo. Bridget coś kręciła.
- Kochanie, uspokój się i przestań krzyczeć. Niczego ci nie będę wypominał. Chcę pomóc. Naprawdę. Proszę cię.
-Ja... Sama nie wiem.
- Ale ja wiem. Zapłacę za tą operację.
- Tylko ja nie wiem kiedy my ci to oddamy.
- Nie musicie mi nic oddawać. I nie sprzeczaj się ze mną. Zdrowie jest najważniejsze.
Wtedy wszedłem do pokoju i zobaczyłem ich przytulających się oraz "dziwną" minę Bridget.
- Co tam zakochańce? - spytałem dla niepoznaki.
- Ok. A jak tam randka? - zadał pytanie Maslow.
- Było świetnie.
Po chwili w salonie pojawiła się reszta domowników.
- Wiesz, nie wiem co wy robiliście, ale skoro wracasz przemoczony od stóp do głów to pewnie było ciekawie. - Kendall zaczął się ze mnie nabijać.
- Skoro tacy jesteście to wam nic nie powiem. Cześć.
- Ej...

***************
No i jak się podoba? Może niezbyt ciekawy, ale od kolejnego rozdziału będą ciekawsze momenty, to wam mogę obiecać. Jak myślicie czy Bridget coś kombinuje czy mówi prawdę? I co myśli Cat o minionej randce? 

 A teraz wcześniej wspomniane info!!!
Mam wrażenie, że coraz mniej osób czyta tego bloga, oraz coraz mniej komentuje. Nie wiem czy dlatego, że jest nudny czy są inne powody. Zastanawiałam się nad usunięciem bloga, ale wpadłam na pewien pomysł. Dlatego mam prośbę: napiszcie pod tym postem w komentarzach co wam się podoba, a co nie oraz co byście chcieli zmienić. Dzięki wam będę mogła w jakiś sposób ulepszyć tego bloga. Z góry wszystkim dziękuję. :*


10 KOMENTARZY = KOLEJNY ROZDZIAŁ :D

poniedziałek, 28 października 2013

Rozdział 12

Po pierwsze: Straaaaaaaaaaaaaasznie Was przepraszam za zaniedbanie bloga, ale miałam bardzo dużo na głowie i niestety nie mogłam dodawać notek. Postaram się, aby więcej taka długa przerwa się nie zdarzyła.
Mam nadzieję, że mi to wybaczycie i będziecie dalej chcieli czytać mój blog. :)

Rozdział 12

*Per. Cat*
Dochodziła godzina 18:45. Czekałam już gotowa w swoim pokoju. Nadal nie mogłam uwierzyć, że idę na randkę z Loganem Hendersonem!!! Chociaż z drugiej strony nie byłam pewna, czy dobrze robię umawiając się z nim. W końcu to flirciarz. Jedna mu się znudzi to podrywa następną. Jest gwiazdą, ma dobrą gadkę. Krótko mówiąc: może mieć każdą, która mu się spodoba. A ja? Dlaczego wybrał mnie? Czym się takim wyróżniam? Nie wiem, ale zapytam go o to bo mi to nie daje dzisiaj spokoju.
- Cat, chodź do nas i pokaż się. - krzyknęła Jen z dołu.
- Idę.
Po chwili zjawiłam się na schodach.
- No nieźle się odstawiłaś. - powiedziała Meg.
- Laska z ciebie, wiesz? - dodała Vic.
- Wyglądasz super. Logan zaniemówi na twój widok. - pochwaliła Jen.
- Bez przesady.
I wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Domyślając się, kto stoi po drugiej stronie poszłam otworzyć
- Cześć Logan. - uśmiechnęłam się a za moment pojawiły się za mną dziewczyny.
- Hej. - w tej chwili zamarł w miejscu. Dosłownie oczy mu aż na wierzch wyszły.
- A nie mówiłam? Zmroziło go z wrażenia. - szepnęła mi do ucha Jen, a potem klasnęła przed jego oczami, żeby się otrząsnął.
- Ziemia do Logana!!! - krzyknęła Meg.
- Co? Gdzie? A tak. Cat wyglądasz... Jej. I to tego... Wow.
- Dobraaaaaaaaa? To może się z nami przywitasz, a potem poszukasz przymiotników, żeby określić jej wygląd? Co ty na to?
- Po pierwsze masz rację: cześć. A po drugie - zapomniał chyba o dziewczynach stojących obok i kierował swoje piękne słowa w moją stronę, patrząc mi w oczy - Nie istnieje żaden przymiotnik, który by opisał jak pięknie wyglądasz.
- Awwwwwww - wzdychnęła Meg.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się.
*Per. Logana*
Byłem zestresowany jak jeszcze nigdy przed żadną randką. Może wyjdzie z tego coś więcej? Szczerze, chciałbym żeby to nie była dziewczyna, która jest ze mną dla sławy, kasy czy rozgłosu. I chyba dobrze trafiłem.
- To my wam nie zabieramy czasu i lecimy.Cześć.
- Cześć. - odpowiedziały chórem dziewczyny, po czym zaprowadziłem Cat do samochodu.
- To gdzie mnie zabierasz? - spytała niepewnie dziewczyna.
- To na razie tajemnica. - odparłem z tajemniczym uśmiechem.
- No proszę, powiedz. - zrobiła minę smutnego psiaczka.
- Niech się zastanowię..... Nie. - uśmiechnąłem się do niej i ruszyłem. - Dojedziemy to się dowiesz.
- No niech ci będzie.
Dojechaliśmy w końcu na miejsce.
- Zapraszam do środka. - powiedziałem otwierając jej drzwi.
Gdy weszliśmy Cat zaniemówiła.
- Logan tu jest przepięknie, ale i pewnie drogo. Nie mam tyle kasy.
- O nie moja droga. Ja cię zaprosiłem i ja za wszystko płacę. - widząc, że dziewczyna próbuje coś powiedzieć - I nie przerywaj mi proszę. Nie ma nawet co dyskutować. Koniec i kropka.
- Tym bardziej nie mogę. Nie chce, żebyś wydawał na mnie kasę.
- Ale ja chcę. - już wiedziałem, że ta dziewczyna jest inna niż pozostałe.
- A teraz bez marudzeń zapraszam. - wziąłem dziewczynę za rękę i podszedłem do kierownika sali.
- Dobry wieczór państwu. - przywitał nas.
- Dobry wieczór. Mamy rezerwację na nazwisko Henderson.
- Tak, owszem. Zapraszam tędy.
Mężczyzna poprowadził nas do dwuosobowego stolika znajdującego się na końcu sali, oddalonego od wszystkich. Dzięki temu mieliśmy spokój od gapiów.
- Proszę usiądź.- odsunąłem dziewczynie krzesło, a potem ja usiadłem.
Od razu podszedł kelner i wręczył nam menu. Gdy oboje zamówiliśmy zaczęliśmy rozmawiać.
- Wiesz, muszę przyznać, że wyglądasz dziś zjawiskowo.
- Dziękuję. Ty też wyglądasz niczego sobie.  - i po raz kolejny to zrobiła. Uśmiechnęła się w taki sposób, że po prostu zapomniałem o całym świecie. Dosłownie.
- Logan. Logan. - wołała mnie dziewczyna - Logan słyszysz mnie?
- Co? A tak, oczywiście. - otrząsnąłem się ze swoich rozmyślań.
- Przez chwilę byłeś taki nieobecny. Coś się stało? - zaniepokoił się.
- Wszystko jest w porządku z wyjątkiem jednej rzeczy.
- Jakiej?
- Ciebie.
*Per. Cat*
W tej chwili przeszło mi przez głowę tysiące myśli. Pewnie chce powiedzieć, że wcale mnie nie lubi i że to byłą pomyłka zapraszając mnie tutaj. Zrobiło mi się smutno.
- Wiedziałam.
- Ale co? - tym razem Logan się zaniepokoił.
- Co ja sobie myślałam? Że facetowi takiemu jak ty spodoba się ktoś taki jak ja? Wiesz, może lepiej pójdę sobie i nie będę ci psuć wieczoru. - w tej chwili wstałam z krzesła i chciałam odejść od stolika.
- Nie! Czekaj! NIe o to mi chodziło! - brunet złapał mnie za rękę.
- Więc w takim razie o co? - spytałam zdezorientowana.
- Po prostu zapatrzyłem się w twój cudownych uśmiech i o wszystkim zapomniałem. Wszystkim z wyjątkiem ciebie.
- Naprawdę? - to było bardzo miłę z jego strony.
- Tak. Możesz się ze mnie śmiać, ale nigdy przy żadnej dziewczynie nie czułem się tak, jak przy tobie. Po prostu chcę, żeby ten wieczór był udany i się trochę denerwuję. Chciałam odpowiedzieć, ale ktoś nam przerwał...

***************
Rozdział może i wyszedł trochę przesłodzony, ale raz na jakiś czas musi tak być ;) 
Jak myślicie kto przerwał Loganowi i Cat? Co będzie dalej? Jak zakończy się ta randka?
Odpowiedzi w komentarzach.
10 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ :D

piątek, 11 października 2013

Liebster Award

 
Zostałam nominowana przez: Marcela, Natalia Skwira, Marta Gradomska, PatiRusher,


1.Od kiedy Rusher? - Od 2 lat :D
2.Ulubieniec z BTR? - Kendall <3 <3 <3
3.Ulubiona piosenka BTR? - "Cover girl"
4.Imię twojej najlepszej przyjaciółki? - Moja tajemnica ;)
5.Ulubiony sport? - Pływanie
6.Ulubiony owoc? - Gruszka
7.Ostatnio obejrzany film? - Paranormal Activity 4
8.Ulubiony kolor? - Fiolet i czerń
9.Twój ulubiony przedmiot w szkole to...? - Angielski
10.Twoje motto życiowe to...?- "Find your passion and run with it, anything is possible."
11.Lubisz szkołę? - Tak

Pytania od Marty Gradomskiej:
 1. Jaka jest Twoja szkolna ksywka? - Nie mam ksywki :)
2. Jakiego słowa nadużywasz? - Sweet ^_^
3. Jaki jest Twój ulubiony film? - Nie mam ulubionego :P
4. Twój ulubieniec z Big Time Rush? - KENDALL <3 <3 <3
5. Jaka piosenka jest na samej górze Twojej Playlisty? - "Everyday girl" - Kendall Schmidt
6. Przeczytałaś kiedyś jakiś komiks? Jak tak, to jaki podobał Ci się najbardziej? - Nie lubie komiksów XD
7. Którą z supemocy Supermana wzięłabyś dla siebie? - Bezbłędna pamięć XD
8. Na jaki kolor najczęściej malujesz paznokcie? - Fiolet :)
9. Używasz tuszu do rzęs? - Tak
10. Słuchasz czasami starych piosenek? - To zależy od nastroju, ale czasami tak :)
11. Kto jest twoim ulubionym superbohaterem? - Nie przepadam za superbohaterami, tak więc nie mam ulubionego :)

Pytania od PatiRusher:
1. Ulubiony kolor ? - Fiolet i czerń
2. Masz rodzeństwo ? - Nie :)
3. Ulubiona książka ? - Nie posiadam
4. Chciałabyś mieć tatuaż ? - Tak :D
5. Aktualnie ulubiona piosenka ? - "Everyday girl"
6. Lubisz chodzić na zakupy ? - Tak :)
7. Za co lubisz/kochasz Big Time Rush ? - Długo by pisać: za ich talent, za podejście do pracy, za szacunek jaki darzą fanów oraz innych artystów, za to ile serca wkładają w to co robią i przede wszystkim za to, że są sobą.
8. Masz jakąś płytę BTR ? - Posiadam "Elevate" i "24/seven"
9. Umiesz pływać ? - Trochę XD
10. Jesteś pesymistą, realistą czy optymistą ? - Realistą
11. Masz jakieś zwierzę ? Jeśli tak to jakie ? - Nie 

Pytania od 1.Jak masz na imię? - Klaudia
2.Ile masz lat? - 16
3.W jakim województwie mieszkasz? - Mazowieckie
4. Ulubiony film? - Nie mam
5.Ulubiona piosenka? - "Everyday girl"
6.Jakie masz marzenie? - Spotkać BTR
7. Z jaką osobą chciałabyś udzielić wywiad i dlaczego? - Kendall Schmidt, ponieważ jest moim idolem i chciałbym wiedzieć o nim jak najwięcej.
8.Ulubiony piosenkarz? - Kendall Schmidt <3
9.Jak spędzasz wolny czas? - Czytam książki, siedzę w internecie, spotykam się z przyjaciółmi.
10. Umiesz pływać? - Trochę XD
11. Twoje motto? ;) - "Find your passion and run with it, anything is possible."

Moje nominacje:
1. http://angiebtr.blogspot.com/
2. http://asialovebtr.blogspot.com/
3.  http://big-time-rush-lovestory-4ever-bypaula.blogspot.com/
4.  http://big-time-rush-love.blogspot.com/
5.  http://james-maslow-x-jessica-olson.blogspot.com/
6.  http://zakochana-rozmarzona.blogspot.com/
7.  http://z-zycia-wziete-p-s.blogspot.com/
8.  http://imaginy-z-big-time-rush.blogspot.com/
9.  http://rainbow-4everbtr.blogspot.com/
10.  http://dream-about-big-time-rush.blogspot.com/
11.  http://btr-friends.blogspot.com/

Moje pytania:
1. Jakie masz hobby?
2. Dlaczego zaczęłaś pisać bloga?
3. Na jaki kolor malujesz paznokcie?
4. Skąd bierzesz pomysły na bloga?
5. Używasz tuszu do rzęs?
6. Ulubiony kolor?
7. Ile przesiadujesz w internecie?
8. Masz jakieś uzależnienie?
9. Ulubione słodycze?
10. Ulubiony serial?
11. Ulubiony dzień tygodnia?  

Jeszcze raz dziękuję Wam za nominacje:* Do zobaczenia wkrótce :D 

sobota, 14 września 2013

Rozdział 11

A więc witam was po wakacjach :) Mam nadzieję, że fajnie je spędziliście a ten rok szkolny też jakoś przeżyjecie. Co do bloga... WRACAM! Jak często będą dodawane rozdziały to zależy od was, od ilości komentarzy i mojego wolnego czasu, którego nie jest za wiele. Zapraszam także na mojego drugiego bloga: http://i-want-to-always-be-next-to-you.blogspot.com/


Rozdział 11

*Per. Jennifer*
Słońce kierowało się ku zachodowi, a my siedzieliśmy już przebrani wciąż nad basenem. Śmialiśmy się i żartowaliśmy. Bridget wyszła odebrać telefon, a ja poszłam do kuchni z Meg zrobić dla wszystkich kanapki. Usłyszałyśmy fragment jej rozmowy.
- Tak pamiętam. (...) Wiem jaki jest plan. Nie musisz mi przypominać. (...) Jak na razie wszystko jest ok. (...) Nie, nic nie podejrzewa. (...) Wszystko załatwię tak, że nawet sie nie zorientuje. (...) Dobrze, później do ciebie zadzwonię. (...) Pa. (...)
Gdy nas zobaczyła zmieniła się.
- Co tam dziewczyny?  - zapytała.
- Nic, przyszłyśmy zrobić kanapki?
- Może wam pomóc?
- Nie trzeba. Wracaj do reszty, my zaraz przyjdziemy.
- Gdy dziewczyna zniknęła nam z pola widzenia, Meg się odezwała.
- Czy tylko mi się wydaje, że po tym telefonie Bridget zrobiła się jakaś inna?
- Nie. Ja też mam takie wrażenie. W ogóle sama ta rozmowa była dziwna.
- Taaaa. Co z tym zrobimy?
- Na razie nic. Myślałam, że ona jest spoko, ale chyba się pomyliłam.
- Zgadzam się. James słabo coś wybrał sobie dziewczynę.
- Na razie nie ingerujmy i nic nikomu nie mówmy o tej rozmowie. Tylko ją obserwujmy.
- Stoi.
Potem wróciłyśmy do wszystkich i siedziałyśmy tak do późna. Bridget wśród wszystkich zachowywała się normalnie. Nikt nic nie podejrzewał.
*Per. Megan*
Po tym telefonie Bridget zmieniła swoje zachowanie w stosunku do mnie i Jennifer, choć przy innych nie dawała tego po sobie poznać. Czułam, że coś jest nie tak i później będą z tego kłopoty, ale na razie nie będę nic robić, bojeszcze pogorszę sytuację.
***następnego dnia***
*Per. Cat*
Rano obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. Ubrana ruszyłam do kuchni w celu zrobienia sobie śniadania. Zastałam tam resztę domowniczek, które też już wstały.
- Cześć śpiochu. - usłyszałam od Vic.
- Hej. Smacznego.
- Dzięki. - powiedziały wszystkie.
- Idę po śniadaniu się przejść. Ktoś idzie ze mną.
- Ja raczej nie. - powiedziała Jen.
- Ja też. Nie ma ochoty na spacer. - odezwała się Vic.
- A ja mam lenia i mi się nie chce. - dodała Meg.
- Ok.
Po skończonym posiłku wyszłam z domu. Był piękny dzień. Słońce świeci, ptaki śpiewają. Żyć nie umierać. W drodze powrotnej nogi zaprowadziły mnie pod dom chłopaków. Trochę tak dziwnie bo przyszłam tu bez konkretnego celu. Chociaż... Coś albo ktoś mnie tu przyciąga. Czyżby dziewczyny miały rację? Podobam się Loganowi? Faktycznie, przyznam że nie jest mi on obojętny, ale... Właśnie "ale". Możliwe, że on nic do mnie nie czuje. Słyszałam, że jest podrywaczem, a ja pewnie nie różnię się od innych dziewczyn, Choć w duchu miałam nadzieję, że jest inaczej.
Ostrożnie zapukałam do drzwi. Otworzył ten, którego oczekiwałam.
- Cześć Cat.
- Cześć Logan.
- Proszę, wejdź.
- Dzięki.
- Co cię do mnie sprowadza?
- Do ciebie?
- No tak. Jestem w domu tylko ja. Resztę gdzieś wywiało.
- Aha.
- Więc...
- Co?- zapomniałam o co zapytał, ale po chwili sobie przypomniałam. - A tak. Wyszłam na spacer i wracając po drodze pomyślałam, że wpadnęi zobaczę co tam u was.
- U nas wszystko w porządku.
*Per. Logana*
Byłem trochę spięty i zdenerwowany. To dziwne bo przecież zawsze jak gadam z dziewczynami jestem spokojny i wyluzowany. Ale przy Cat czuję się tak... inaczej. Ona nie jest taka jak inne dziewczyny. Ma w sobie coś wyjątkowego.
- To ja może nie będę ci przeszkadzać i sobie pójdę.
- Nie przeszkadzasz. Proszę, zostań jeszcze chwilę.
- Skoro nalegasz.
W tym momencie obdarzyła mnie jednym z tych swoich cudnych uśmiechów.
- Mogę cię o coś zapytać? - pomyślałem, że jak nie teraz to nigdy.
- Jasne. Słucham.
- Masz czas wieczorem?
- Tak, a co?
- Może zechciałabyś zjeść ze mną kolację? - zapytałem licząc, że się zgodzi.
- Z ogromną przyjemnością. - i znów ten zniewalający uśmiech. - Słuchaj, miło mi się z tobą siedzi, ale naprawdę muszę już iść. Robi się trochę późno i dziewczyny się będą o mnie martwiły.
- Ok. To widzimy się wieczorem. Wpadnę o ciebie o siódmej.
- Zgoda. Będę czekać. Pa.
- Pa.
Byłem uradowany, że się zgodziła. Ten wieczór będzie niesamowity.
*Per. Cat*
Wróciłam do domu i stanęłam jak wryta.
- Co się stało? - spytała Jen.
- Nie uwierzycie.
- Nawijaj. -odezwała się Vic.
- Logan Henderson zaprosił mnie na randkę!!!
Wszystkie się na mnie rzuciły i zaczęły gratulować. Już się nie mogę doczekać wieczora.

**************
No i jak wam się podoba? Mi średnio ale nie miałam zbytnio weny w trakcie pisania. Jak myślicie: czy to będzie zwykła randka? I co kombinuje Bridget? Odpowiedzi w komentarzach :)
10 komentarzy = kolejny rozdział :)

środa, 7 sierpnia 2013

OGROMNE PRZEPROSINY

Dawno mnie tutaj nie bylo i chce was za to ogromnie przeprosic (przy okazji za bledy interpunkcyjne w tym poscie ale pisze z telefonu wiec mam nadzieje ze zrozumiecie). Jesli chcecie wiedziec czy zrezygnowalam z blogow to moja odpowiedz jest prosta:nie. Zarowno tu jak na moim drugim blogu od dlugiego czasu nie pojawila sie notka. Niestety teraz nie mam stalego dostepu do internetu i nie jestem w stanie dodawac na razie postow wiec oba blogi na okres wakacji zawieszam. Nie martwcie sie to tylko chwilowe. Nastepne rozdzialy mam napisane w moim zeszycie i pojawia sie one na blogu we wrzesniu.  Mam nadzieje ze sie na mnie nie obrazicie inie strace przez ta dluga przerwe czytelnikow. A teraz pragne wam zyczyc udanych wakacji :) Widzimy sie we wrzesniu. Pa :*

czwartek, 27 czerwca 2013

Rozdział 10



Rozdział 10

*Per. Jennifer*
Samo południe. Żar leje się z nieba. Idealna pora na trochę odpoczynku przy basenie ze znajomymi. Właśnie ktoś zapukał do drzwi. Okazało się, że to byli nasi goście. Weszli do środka i rozglądali się mówiąc, że to bardzo duży dom. Ja, Cat, Meg i Vic oprowadzałyśmy ich i pokazałyśmy większość pomieszczeń. Najbardziej zainteresował ich nasz pokój muzyczny.
- Wow, ale macie tutaj sprzęt. – odezwał się Kendall.
- Zgadzam się? Czemu my takiego nie mamy? – jęknął z niezadowoleniem Carlos.
- Nie no, zazdroszczę wam tego miejsca. – powiedział James – Zobaczycie, kiedyś się tu do was włamie, żeby tu popracować i…
- To ja wbijam z tobą. – przerwał jego wypowiedź Logan z wytrzeszczem na twarzy.
- A mógłbyś mi nie przerywać w połowie zdania? – spytał z –pretensjami Maslow.
- Teoretycznie mógłbym, ale tego nie zrobię. Co innego gdybyś był piękną kobietą np. jak nasze sąsiadki.
Wydawało mi się, że mrugnął w stronę Cat. Muszę im się bardziej przyjrzeć. Jeśli w najbliższym czasie się nie zejdą, to obiecuję, że sama ich zeswatam.
- Przepraszam cię bardzo Logan, ale jakbyś nie zauważył to właśnie ja gram tego przystojnego w serialu.
- Właśnie, grasz.
- Nie obrażaj mi chłopaka, co? – wtrąciła się Bridget – Dla mnie jest idealny. I najważniejsze jest tylko mój.
- A bierz go sobie. Kto by go chciał?
- Ej, ja mam uczucia. – oburzył się James.
- Dość. 0 przerwał ich kłótnię Kendall – Czy chociaż przez jeden dzień nie możemy wytrzymać bez żadnych kłótni, sporów i wszelkiego rodzaju nieporozumień? Serio to jest dla was takie trudne? Do tego teraz jesteśmy w gościach więc moglibyście się zachowywać.
- Ma rację. – odezwał się Henderson.
- No wiem, że ma rację. To co? Zgoda?
- Zgoda.
- A co do tego pokoju jeśli chcecie coś nagrać czy coś, to śmiało , zapraszamy kiedy tylko chcecie. – zaproponowałam.
- Mówisz poważnie? – spytał jak dotąd milczący Carlos.
- Pewnie. Nie mamy nic przeciwko. – potwierdziła moje słowa Vic.
- Dzięki wielkie. Na pewno kiedyś skorzystamy. – powiedział Schmidt.
- Nie chcę nic mówić, ale na dworze jest piękna pogoda, a my zamiast siedzieć na leżakach stoimy tu. – odezwała się Meg.
- Masz rację. Nad basen kierunek marsz. – zarządził James. .
Usiedliśmy  sobie przy chłodnej wodzie, w której delikatnie zanurzyliśmy nogi. Ja, Meg, Vic, Cat, Stella i Bridget miałyśmy na sobie stroje kąpielowe, które według chłopaków na nas bosko.
Cały czas widziałam jak Logan przygląda się Cat. Ona również co chwila na niego zerkała. Ciągnęło ich do siebie. Cat nie należy do nieśmiałych osób i jak już zauważyłam Logan też nie. Mają podobne charaktery i zainteresowania, po prostu pasują do siebie. Zobaczymy co z tego wyniknie.
- Wiecie, pójdę d kuchni po coś do picia. Wam też przynieść? – odezwała się Vic. Wszyscy przystali na jej propozycję.
- Dobra, skoro jej nie ma to posłuchajcie. – zaczęłam mówić.
- Chcesz ją obgadywać? – spytał James.
- Nie. Nigdy w życiu. Ale mam wam coś ważnego do zakomunikowania.
- A więc słuchamy. – znów odezwał się Maslow.
- Za tydzień są urodziny Victorii. Robimy dla niej taką kameralną imprezę i fajnie y było gdybyście wpadli.
- Jasne, z chęcią. – powiedział Kendall.
- Dobra, Vic wraca. Nie było tematu. – szepnęłam.
- O czym gadacie? – zapytała sama zainteresowana.
- O niczym.
- Aha.
Siedzieliśmy tak przez moment w ciszy, którą przerwał Logan.
- Coś za cicho tu jest, wiecie?
- Co proponujesz? – spytała Cat.
- Będziemy tak cały dzień siedzieć na tych leżakach? Ludzie włazimy do baseny, ale już!
- Proszę, proszę. Jak pan Henderson rządzi. A le teraz wyjątkowo go popieram. – odezwał się Maslow.
- James i Kendall chwycili swoje dziewczyny i biegli w stronę basenu krzycząc:
- Na bombę!
Całą woda wylądowała na Carlosie i Vic.
- Co my wam zrobiliśmy? – oburzył się Latynos.
- Nic, ale skoro już jesteście mokrzy to chodźcie t do nas. – powiedziała Stella.
- A wy tam nad brzegiem na co czekacie? Specjalne zaproszenie trzeba? – odezwał się Schmidt – Logan dopiero mowę wygłaszałeś, a teraz siedzisz?
- Wiesz, w tak miłym towarzystwie to mogę siedzieć cały dzień. – uśmiechnął się w stronę Cat.
- Nie wiem jak wy, ale ja idę do basenu. – odezwała się ta, na którą spoglądał Henderson.
- Wiecie, to może ja też. – znów odezwał się Logan.
Na końcu weszłam ja z Meg. Świetne się razem bawiliśmy. Pływaliśmy, chłopaki się podtapiali, a na koniec graliśmy w siatkówkę w wodzie. Razem spędziliśmy miłe popołudnie. 

***************
I jak wam się podoba? Czekam na wasze opinie.
10 komentarzy=kolejny rozdział :-)

wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 9

Witam was po dość długiej przerwie. Przez poprawy w szkole nie miałam zbytnio czasu na pisanie, ale teraz to się zmieni :-) Tak więc zapraszam na...



Rozdział 9

*Per. Victorii*
Wszystkie byłyśmy dzisiaj bardzo późno, bo wczoraj strasznie długo siedziałyśmy u chłopaków. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 12. Zaraz. Już 12?! Za godzinę mam spotkać z Austinem. Zbiegłam na dół krzycząc:
- Dziewczyny, za godzinę mam randkę z Austinem!
- Musimy cię zrobić na bóstwo. Mamy mało czasu, ale zdążymy. – powiedziała Jen.
- Naprawdę mi pomożenie?
- Jasne. Nie zostawimy cię samej. – odezwała się Meg.
- Dziękuję wam bardzo. Nie wiecie, że ratujecie mi życie.
- Dziękować będziesz później, a teraz bierzemy się do roboty. – zarządziła Cat.
Po szybkich przygotowaniach o godzinie 12:45 byłam gotowa.
- Wyglądasz ślicznie. – pochwaliła mój wygląd Jen.
- Dziękuję, ale to wszystko dzięki wam.
- Nie ma za co. – uśmiechnęła się Cat.
- A teraz leć, bo się spóźnisz. – dodała Meg.
- Jeszcze raz wam dziękuję. A teraz idę. Pa pa.
- Pa. – odpowiedziały mi chórem.
Wsiadłam do samochodu. Po 10 minutach byłam na miejscu. Austin czekał przy stoliku.
- Cześć. – powiedziałam i przywitaliśmy się buziakiem w policzek.
- Cześć. Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję bardzo.
- To na co masz ochotę?
- Może poproszę cappuccino i szarlotkę.
- Ok, to ja zamówię. Przepraszam, możemy panią prosić? – zwrócił się do kelnerki.
- Tak, słucham pana.
- Poproszę 2 razy cappuccino i szarlotkę.
- Oczywiście, zaraz będzie.
- Dziękuję. – gdy odeszła zapytał – Może opowiesz mi coś o sobie?
Zrobiłam o co poprosił, a w międzyczasie kelnerka przyniosła nam nasze zamówienie. Potem nadeszła jego kolej. Dowiedziałam się, że mieszka w LA od urodzenia jak ja. Póki co mieszka z kumplem w niewielkim domu. Jest jedynakiem. Lubi jazdę na desce i sporty ekstremalne.
Muszę przyznać, że spodobał mi się ten chłopak. Był naprawdę miły, zabawny i bardzo przystojny. Chciałbym, aby coś z tego wyszło.
*Per. Austina*
Bardzo miło mi się gadało z Vic. To naprawdę fajna, bystra i piękna dziewczyna. Nie myślałem, że to powiem, ale cieszę się, że wylałem na nią tego shake’a. Inaczej nie poznałbym takiej osoby jak ona. Siedzieliśmy dość długo w tej kawiarni, a Victoria chciała już pomału się zbierać do domu.
- Może cię odprowadzę? – zaproponowałem.
- Z miłą chęcią.
Szliśmy rozmawiając i śmiejąc się. Czas w jej towarzystwie strasznie szybko płynął. W końcu stanęliśmy przed jej domem.
- Dziękuję za ten miło spędzony dzień. – powiedziałam – Mam nadzieję, że to kiedyś powtórzymy.
-Ja również mam taką nadzieję. – uśmiechnął się do mnie.
- To ja już sobie pójdę. Cześć. – mówiąc to pocałowałem ją w policzek.
- Cześć.
*Per. Victorii*
Ten dzień jak najbardziej mogę zaliczyć do udanych. Chciałam jeszcze chwilę pomyśleć o tych wspólnie spędzonych chwilach, ale niestety od progu zaatakowały mnie dziewczyny.
- Jak było? – powiedziały równocześnie.
- Bardzo dobrze.
- To znaczy? – dopytywała Meg.
- To znaczy, że spędziliśmy mile czas i mam nadzieję, że znów się spotkamy.
Dziewczyny błagały mnie, abym im powiedziała coś więcej o Austinie. Tak też zrobiłam.
- No to ci się potrafiło. Znaleźć takiego faceta. – powiedziała z aprobatą Cat.
- A ty?
- Co ja?
- Lepiej mów co z tobą i Loganem.
- A co ma być? Nic.
- Ta, jasne.
- To tylko znajomy, jeśli cię to tak interesuje. Może jest fajny, ale wątpię żeby coś z tego wyszło.
- Jak tam sobie chcesz.
Nie chciałam wnikać, ale miałam wrażenie, że coś ich łączy. Na razie nie będę się wtrącać. Co ma być to będzie.
- Dziewczyny, a tak w ogóle jakie mamy plany na jutro? – zapytała Meg.
- Może posiedzimy sobie przy basenie i zaprosimy chłopaków i dziewczyny. W końcu jeszcze u nas nie byli. – zaproponowała Jen.
- W takim razie trzeba ich zaprosić. – powiedziałam.
- To ja się mogę tym zająć. – ponownie odezwała się Jen.
*Per. Jennifer*
Poszłam do chłopaków i zadzwoniłam do drzwi. Otworzył mi James.
- Cześć Jen. Wejdź.
- Nie, ja tylko na chwilę. Chcemy jutro z dziewczynami posiedzieć nad basenem i pomyślałyśmy, że może wpadniecie wszyscy?
- Jasne, z przyjemnością. A o której?
- Ok 12 może być?
- Ok. A tak w ogóle mamy coś ze sobą wziąć, czy coś?
- Wystarczy dobry humor.
- W takim razie będziemy na pewno.
Strasznie polubiłam tych ludzi. Może i są sławni, mają kasę i w sumie wszystko czego sobie zażyczą, ale pomimo to są naprawdę bardzo normalni. Widać, że woda sodowa nie uderzyła im do głowy. A najważniejsze to, że zawsze są sobą i niczego nie udają. A swój zawodowy sukces zawdzięczają swojej ciężkiej pracy. Wiele gwiazd mogłoby śmiało brać z nich przykład.

***************
Według mnie trochę nudny, a wam jak się podoba? 
10 komentarz=kolejny rozdział :-)