niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 16

No hej :) Jak tam u was? Kolejny rozdział, na który serdecznie zapraszam. Liczę, że Wam się spodoba :D


Rozdział 16

*Per. Jamesa*
Sam. Zupełnie sam pośród 4 ścian. Z własnymi myślami. Jest ich setki, tysiące, miliony. Ale jedna główna nie daje mi spokoju: zostawiła mnie. "Nie kocham cię, nigdy nie kochałam." Te słowa wciąż chodziły mi po głowie nieustannie przypominając jak dałem się wykorzystać. Żywiłem do niej prawdziwe uczucie. Byliśmy tacy szczęśliwi, a ona... Ona tylko udawała. Nie dochodziła ta myśl do mnie. To wszystko było takie trudne. W jednej chwili cały mój świat się zawalił. Odechciało mi się wszystkiego. Odechciało mi się żyć. Oddałem jej moje serce, ona rozwaliła je na kawałki. Myślałem nawet w pewnym momencie, że to ta właściwa dziewczyna. Wiązałem z nią swoją przyszłość. A teraz? Teraz nie mam dla kogo żyć.

*Per. Cat*

- Jak to zostawiła go? - spytała Meg.
Cały czas słuchałam opowieści Jennifer i nie docierało to do mnie. Żadne słowo. Tak mi było go szkoda. A jeśli chodzi o Bridget... Szkoda gadać.
Byłam cały czas opanowana, ale w pewnym momencie puściły mi nerwy.
- Co za szmata! Co za idiotka! Jak ona mogła zrobić coś takiego?! Niech ja ją tylko spotkam, to sobie z nią porozmawiam!
- Cat, spokojnie. Nie unoś się tak. - uspokajała mnie Megan. - I tak nic tym nie zdziałasz.
- Może i masz rację, ale rozpierdala mnie od środka myśl, że tacy ludzie są na świecie.
- Niestety, tacy, a nawet jeszcze gorsi. Dlatego trzeba się uspokoić o pomyśleć jak pomóc Jamesowi. Megan ma rację. Swoimi wrzaskami i wyzwiskami nie naprawisz świata.
- Vic? - pomachałam jakby nieobecnej Victorii ręką przed jej twarzą. - Vic? Jesteś tam?
- Co? A tak, jestem.
- Czemu się tak zamyśliłaś?
- Po prostu ciężko mi się wypowiedzieć. Może powinniśmy się jakoś zebrać i coś wymyślić. Nie głupi pomysł odparłam.
Siedziałyśmy tak do późnej nocy. Myślałyśmy, rozmawiałyśmy, aż w końcu usnęłyśmy.

***Per. Kendalla*
- Chłopaki pójdę do Jamesa. Powinien zjeść z nami. Od rana nawet nie wyszedł z pokoju.
- Idź, choć wątpię, żeby coś to dało. - rzekł Logan.
Wszedłem po schodach i zapukałem do Jamesa. Odpowiedziała mi głucha cisza. Gdy próbowałem otworzyć drzwi okazało się, że są zamknięte.
- James nie wygłupiaj się i otwórz te drzwi.
Cisza. Zacząłem się martwić czemu nie otwiera.
- James, to nie jest ani trochę śmieszne. Otwórz te  drzwi i chodź ze mną na kolację.
I znowu cisza. Zaniepokojony próbowałem jakoś otworzyć te drzwi. W końcu Maslow się odezwał.
- Dajcie mi święty spokój, ok?
- Nie. Martwimy się o ciebie. Poza tym nie spędzisz reszty życia w pokoju.
- Założymy się?
- Możesz mi otworzyć bo stoję tu jak idiota i gadam z drzwiami?
- To przestań gadać i idź sobie.
- Wiem, że to trudne, ale życie toczy się dalej i ...- w tej chwili drzwi się otworzyły.
- Nie. Nic nie wiesz. Nawet nie masz pojęcia co ja teraz czuję. Co z tego, że życie toczy się dalej, co? Po co to wszystko skoro nic nie mam sensu?
- James...
-  Nie, mam dość.
To były jego ostatnie słowa. Potem zamknął drzwi i tyle się z nim nagadałem.
- I co? Zejdzie na kolację? - spytał Carlos.
- Nie sądzę.
- Tak myślałem. - powiedział Logan. - Kendall, czekaj.
- No co tam?
- Mam pytanie: gdzie jest Stella, bo od rana jej nie widziałem.
- Jej kuzynka z rodzinnego miasta urodziła syna i Stella pojechała ich odwiedzić. Przy okazji też spotka się z rodzicami. A co?
- Nic. Po prostu byłem ciekawy. Nie odbierz tego źle. Serio, czysta ciekawość.
- Spoko, nie musisz się tłumaczyć. Jak będziesz z Cat to też ci będę robił takie wywody. - zaśmiałem się.
- A ja pomogę. - odezwał się z kuchni Los również z humorem.
- Nie mam w ogóle pojęcia o czym mówisz. - Logan udawał głupiego i chyba trochę się zawstydził.
- Jasne, jasne. Bardzo dobrze wiesz.
- Chłopaki teraz musimy się zając Jamesem. To jest priorytet.


***następnego dnia***
*Per. Carlosa*
Nasz menadżer zadzwonił, że musimy zjawić się w studiu bo ma nam coś ważnego do przekazania. James oczywiście nie chciał iść. Kazał powiedzieć, że źle się czuje. Nie chcieliśmy go zostawiać samego, więc z pewnym pomysłem poszedłem do naszych sąsiadek.
- O cześć Carlos.
- Cześć Megan. Nie przeszkadzam?
- Nie, wejdź.
- Dzięki. Posłuchaj, mam pewną prośbę do was.
- Jaką?
- James jest w nie najlepszym stanie jak zapewne już wiesz. My musimy jechać do studia, ale on zostaje. Czy mogłabyś później do niego wpaść i zobaczyć czy wszystko w porządku?
- Jasne, nie ma sprawy. Ale tak szczerze: powiedz mi co z nim.
- Siedzi załamany w zamkniętym pokoju i z nikim nie gada.
- Biedak. Szkoda mi go.
- Nie tylko tobie... Dobra ja lecę, bo się spieszę. Dzięki za pomoc.
- Nie ma sprawy. Cześć.
- Cześć.
 Gdy chłopaki pojechali ja udałam się do Jamesa...

*************
Jak wam się podoba? Jak myślicie: co dalej będzie z Jamesem? I co z Cat i Loganem?
Odpowiedzi w komentarzach :)

CZYTASZ-KOMENTUJ :D
10 KOMENTARZY=KOLEJNY ROZDZIAŁ :)

7 komentarzy:

  1. Rozdział świetny!! :)
    Szkoda mi Jamesa. Biedaczyna się załamał, mam tylko nadzieję, że nie zrobi nic głupiego....
    Czekam na nn ;*
    Pzdr. Kochana!
    Ps. Zapraszam do mnie: http://szkola-podrywu.blogspot.com z góry przepraszam za spam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda tego Jamesa, no! Biedaczek... Załatw mu jakąś nową dziewczynę, co? Jakaś działaczka dla biednych dzieci, albo zawodniczka zapasów... Wiesz o co chodzi. Kenny, jak słoodki... Rozdział świetny! Czekam na cd!

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedaczek..... Tak strasznie mi szkoda Jamesa.... Mam nadzieje, że niedługo z tego wyjdzie...
    Świetny rozdział ;)
    Czekam na nn *_*

    OdpowiedzUsuń
  4. szkoda mi jamesa . Jestem tu nowa i bardzo ale to bardzo mi sie podoba twoj blog czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kendalll... *.*
    Czekam na ciąg dalszy ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju szkoda mi Jamesa ... biedaczek ;c Oby udało mu się znaleźć tą jedyną :)
    No i mam nadzieję, że Logan bd z Cat <3
    Czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń