piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 18

Rozdział 18

*Per. Kendalla*
Od rana siedzieliśmy u dziewczyn, aby ustalić wszystko co do urodzin Vic. Jednak nie było nam to dane, gdyż przyszła jubilatka była wśród nas i nie zamierzała się ruszyć. A co do Jamesa: chyba już mu trochę lepiej. Wciąż jeszcze sporo mu brakuje do jego wcześniejszej "normalności" jednak ważne jest, że nie siedzi sam zamknięty w pokoju i odcięty od świata.
- Wiecie co? - odezwała się Cat - Pić mi się chce. Vic może przyniosłabyś nam coś? Np. sok pomarańczowy. A nie, czekaj: już nie ma soku. Może skoczysz do sklepu i kupisz?
- Nie trzeba. Byłam wczoraj na zakupach i pomyślałam o tym. - uśmiechnęła się Vic.
- Suuuuuuuuuper.
- A ja bym zjadł Skittelsy. - powiedział od czapy Carlos.
- Tego chyba nie mamy. - odparła Vic.
- To idź i kup. - Vic dziwnie się spojrzała na Cat. - No wiesz, to nasi goście w końcu. Gościom sie nie odmawia, nie?
- No niech wam będzie. Ale to tylko dlatego, że mam dobre serce, choć samej nie chce mi się iść.
- To ja pójdę z tobą. W końcu sam chciałem te Skitellsy.
Gdy w końcu wyszli z domu zajęliśmy się planowaniem. Dziś jest środa, a impreza ma być w sobotę. Niewiele czasu, ale zdążymy, tym bardziej, że będzie tylko 10 osób, ze względu, żenie znamy znajomych Vic. Będziemy my we czwórkę, Stella, dziewczyny, jubilatka i jakiś jej nowy znajomy. Nie wiem co to za jeden, ale to nie moja sprawa.

*Per. Carlosa*
Szliśmy do tego sklepu i całą drogę się śmialiśmy. Jakby nam nagle coś odbiło. Muszę przyznać, że Vic ma bardzo ładny uśmiech. Ogólnie to bardzo ładna i fajna dziewczyna. Gdy wracaliśmy zaczepił ją jakiś gość.
- Cześć Vic.
- Cześć Austin. Co tu robisz.
- Idę do kumpla. A ty?
- Wracam ze sklepu z przyjacielem.
Przyjacielem? Jak miło to usłyszeć.
- A tak w ogóle poznajcie się: Carlos to Austin Wilson, Austin to Carlos Pena.
Podaliśmy sobie ręce i przywitaliśmy się.
- Jakoś ostatnio się nie odzywałaś. Coś się stało?
- Miałam dużo na głowie i tyle.
- Ale wszystko w porządku?
- Jasne.
- Może spotkamy się jutro? Co ty na to?
- Świetny pomysł.
Nie mam pojęcia dlaczego, ale ten gość działał mi na nerwach troszeczkę.
- Vic, nie chcę wam przeszkadzać, ale pewnie się już o nas martwią, czemu tak długo nie wracamy. - powiedziałem.
- Wiesz, masz rację. Lecimy. Pa Austin.
- Ok. To zadzwonię później. Pa Vic. Cześć Carlos.
- Cześć.
Gdy wróciliśmy spędziliśmy resztę dnia razem z innymi. Było naprawdę miło.

*Per. Victorii*
Fajnie, że spotkałam dziś Austina. Trochę mi było głupio, że się tak długo nie odzywałam do niego. Ale na szczęście wszystko było ok. Bardzo go polubiłam. Gdy tak o nim myślałam, zadzwonił telefon. Okazało się, że to właśnie on.
- No hej. Nie przeszkadzam?
- Nie, coś ty.
- To jak, dalej masz ochotę się ze mną spotkać, czy jednak stwierdziłaś, że jestem zbyt namolny?
- Nie jesteś ani trochę namolny.
- Serio?
- Serio.
- To jak z tym spotkaniem?
Czułam, że uśmiecha się do telefonu. Z resztą ja robiłam to samo. Umówiliśmy się na następny dzień, a ja już nie mogłam się doczekać.

*Per. Carlosa*
Siedzieliśmy już w naszym domu, wszyscy w salonie. Stella właśnie też dopiero co wróciła od rodziców. Gdy dowiedziała się o tej całej sprawie z Jamesem stwierdziła, że Bridget nie była wystarczająco dobrą i ładną dziewczyną dla Jamesa. Powiedziała, że nie ma się niczym przejmować. Dużo to ona nie pomogła. Ale co się dziwić. Jest w szczęśliwym związku z Kendallem więc ciężko jej się wczuć w sytuację Jamesa.
- Możecie mnie i Stellę wtajemniczyć w sprawę urodzin Vic? - spytałem.
- A więc - zaczął Logan - Ma być 10 osób, nasza piątka, dziewczyny u jakiś znajomy Vic.
Znajomy. Miałem tylko nadzieję, że nie chodzi o tego Austina. Nie wiem czemu jestem na niego taki cięty. Przecież nic mi nie zrobił.
- Cat zabierze Vic na ten czas z domu, żeby nasza jubilatka niczego się nie domyśliła. James, Megan i ty zajmiecie się dekoracjami. Ja przygotuję muzę, Kendall, Stella i Jennifer przygotują coś pysznego na ząb.
- Ok. Ao której wszystko ma być gotowe?
- Ok 18.
- Spoko, damy radę.
- Pewnie, że dam. - uśmiechnął się Logan.
Siedzieliśmy i oglądaliśmy jakiś durny film w telewizji. Logan jak zwykle się brechtał bo to komedia. Kendall i Stella siedzieli przytuleni do siebie, a James tępo wlepiał swój wzrok w telewizor, ale myślami był gdzieś indziej. Miałem tylko nadzieję, że nie myśli o Bridget, ale pewnie i tak się myliłem.
- Wiecie, ja już jestem trochę zmęczony. Pójdę do siebie. Dobranoc.
- Dobranoc Carlos.
Wszedłem do pokoju i zapaliłem światło. Po skorzystaniu z łazienki położyłem się do łóżka. Cały czas myślałem o tym gościu, którego dziś poznałem. Wydaje mi się być jakiś znajomy. Kogoś mi przypomina. Tylko nie wiem kogo.
Nie będę się wcinał pomiędzy nich. Nie jestem taki. Podczas tych moich rozmyślań usnąłem.
Następnego dnia postanowiłem pójść po jakiś prezent dla Vic. To co zobaczyłem po drodze trochę mnie zaskoczyło.

***************
No i jak się podoba? Trochę nudny, ale dalej postaram się aby było ciekawiej :)
8 KOMENTARZY = KOLEJNA NOTKA :D

8 komentarzy:

  1. Rozdział jest suuuper!!
    Czyżby Carlos coś ten tego do Vic? ^^
    I chwilka... co takiego Carlos zobaczył?? o.O
    Czekam na nn ;*
    Pozdrawiam. Marcela ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Carlosowi się mózg wypali od tego myślenia xD rdz genialny, czekam :* i zapraszam http://this-love-is-forbidden.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Carlos jak zawsze z tymi cukierkami... I co tam zobaczył? No... Rozdział świetny! Czekam na nn!
    PS. Uszkodzisz mi kiedyś Kendalla?

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział ;)
    Czekam na next *_*
    Co Carlos zobaczył i dlaczego przerwałaś w takim momencie??
    No cóż moja ciekawość będę musiała jakoś znieść do następnego rozdziału :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział, z niecierpliwością czekam na kolejny
    Zapraszam do mnie ;)
    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne,idealne <3 Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział wcale nie nudny, wręcz przeciwnie. Ciekawi mnie co będzie dalej i co wymyślisz na tą imprezę. Czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  8. Co ty gadasz, że rozdział nudny. Wcale nie nudny. Carlos i Skitellsy XD Szykuje się impra :) I szkoda mi Jamesa. Biedaczek z niego. Weź jakoś popraw mu humor ok?

    OdpowiedzUsuń