Rozdział 10
*Per. Jennifer*
Samo południe. Żar leje się z nieba. Idealna pora na trochę
odpoczynku przy basenie ze znajomymi. Właśnie ktoś zapukał do drzwi. Okazało
się, że to byli nasi goście. Weszli do środka i rozglądali się mówiąc, że to
bardzo duży dom. Ja, Cat, Meg i Vic oprowadzałyśmy ich i pokazałyśmy większość
pomieszczeń. Najbardziej zainteresował ich nasz pokój muzyczny.
- Wow, ale macie tutaj sprzęt. – odezwał się Kendall.
- Zgadzam się? Czemu my takiego nie mamy? – jęknął z
niezadowoleniem Carlos.
- Nie no, zazdroszczę wam tego miejsca. – powiedział James –
Zobaczycie, kiedyś się tu do was włamie, żeby tu popracować i…
- To ja wbijam z tobą. – przerwał jego wypowiedź Logan z
wytrzeszczem na twarzy.
- A mógłbyś mi nie przerywać w połowie zdania? – spytał z –pretensjami
Maslow.
- Teoretycznie mógłbym, ale tego nie zrobię. Co innego
gdybyś był piękną kobietą np. jak nasze sąsiadki.
Wydawało mi się, że mrugnął w stronę Cat. Muszę im się
bardziej przyjrzeć. Jeśli w najbliższym czasie się nie zejdą, to obiecuję, że
sama ich zeswatam.
- Przepraszam cię bardzo Logan, ale jakbyś nie zauważył to
właśnie ja gram tego przystojnego w serialu.
- Właśnie, grasz.
- Nie obrażaj mi chłopaka, co? – wtrąciła się Bridget – Dla mnie
jest idealny. I najważniejsze jest tylko mój.
- A bierz go sobie. Kto by go chciał?
- Ej, ja mam uczucia. – oburzył się James.
- Dość. 0 przerwał ich kłótnię Kendall – Czy chociaż przez
jeden dzień nie możemy wytrzymać bez żadnych kłótni, sporów i wszelkiego
rodzaju nieporozumień? Serio to jest dla was takie trudne? Do tego teraz
jesteśmy w gościach więc moglibyście się zachowywać.
- Ma rację. – odezwał się Henderson.
- No wiem, że ma rację. To co? Zgoda?
- Zgoda.
- A co do tego pokoju jeśli chcecie coś nagrać czy coś, to
śmiało , zapraszamy kiedy tylko chcecie. – zaproponowałam.
- Mówisz poważnie? – spytał jak dotąd milczący Carlos.
- Pewnie. Nie mamy nic przeciwko. – potwierdziła moje słowa
Vic.
- Dzięki wielkie. Na pewno kiedyś skorzystamy. – powiedział Schmidt.
- Nie chcę nic mówić, ale na dworze jest piękna pogoda, a my
zamiast siedzieć na leżakach stoimy tu. – odezwała się Meg.
- Masz rację. Nad basen kierunek marsz. – zarządził James. .
Usiedliśmy sobie przy
chłodnej wodzie, w której delikatnie zanurzyliśmy nogi. Ja, Meg, Vic, Cat,
Stella i Bridget miałyśmy na sobie stroje kąpielowe, które według chłopaków na
nas bosko.
Cały czas widziałam jak Logan przygląda
się Cat. Ona również co chwila na niego zerkała. Ciągnęło ich do siebie. Cat
nie należy do nieśmiałych osób i jak już zauważyłam Logan też nie. Mają podobne
charaktery i zainteresowania, po prostu pasują do siebie. Zobaczymy co z tego
wyniknie.
- Wiecie, pójdę d kuchni po coś do
picia. Wam też przynieść? – odezwała się Vic. Wszyscy przystali na jej
propozycję.
- Dobra, skoro jej nie ma to
posłuchajcie. – zaczęłam mówić.
- Chcesz ją obgadywać? – spytał James.
- Nie. Nigdy w życiu. Ale mam wam coś
ważnego do zakomunikowania.
- A więc słuchamy. – znów odezwał
się Maslow.
- Za tydzień są urodziny Victorii.
Robimy dla niej taką kameralną imprezę i fajnie y było gdybyście wpadli.
- Jasne, z chęcią. – powiedział Kendall.
- Dobra, Vic wraca. Nie było
tematu. – szepnęłam.
- O czym gadacie? – zapytała sama
zainteresowana.
- O niczym.
- Aha.
Siedzieliśmy tak przez moment w
ciszy, którą przerwał Logan.
- Coś za cicho tu jest, wiecie?
- Co proponujesz? – spytała Cat.
- Będziemy tak cały dzień siedzieć
na tych leżakach? Ludzie włazimy do baseny, ale już!
- Proszę, proszę. Jak pan Henderson
rządzi. A le teraz wyjątkowo go popieram. – odezwał się Maslow.
- James i Kendall chwycili swoje dziewczyny
i biegli w stronę basenu krzycząc:
- Na bombę!
Całą woda wylądowała na Carlosie i
Vic.
- Co my wam zrobiliśmy? – oburzył się
Latynos.
- Nic, ale skoro już jesteście
mokrzy to chodźcie t do nas. – powiedziała Stella.
- A wy tam nad brzegiem na co
czekacie? Specjalne zaproszenie trzeba? – odezwał się Schmidt – Logan dopiero
mowę wygłaszałeś, a teraz siedzisz?
- Wiesz, w tak miłym towarzystwie
to mogę siedzieć cały dzień. – uśmiechnął się w stronę Cat.
- Nie wiem jak wy, ale ja idę do
basenu. – odezwała się ta, na którą spoglądał Henderson.
- Wiecie, to może ja też. – znów odezwał
się Logan.
Na końcu weszłam ja z Meg. Świetne
się razem bawiliśmy. Pływaliśmy, chłopaki się podtapiali, a na koniec graliśmy
w siatkówkę w wodzie. Razem spędziliśmy miłe popołudnie.
***************
I jak wam się podoba? Czekam na wasze opinie.
10 komentarzy=kolejny rozdział :-)