piątek, 3 lutego 2017

Rozdział 27

Kilka słów wstępu i wyjaśnienia przed rozdziałem jestem winna.
Czy długo nie publikowałam rozdziałów? Tak.
Czy jest mi wstyd i przykro? Tak.
Czy zamierzam kontynuować bloga? Tak.
Dobrze widzicie, zamierzam wrócić do publikowania i pisania. Zdaję sobie sprawę, że przez długi czas była tutaj cisza, ale matura + rozpoczęcie studiów + inne ważne wydarzenia w moim życiu spowodowały, że nie miałam czasu nawet o blogu pomyśleć. Teraz o ile znajdzie się jeszcze ktoś kto chciałby czytać to co piszę to będę bardzo szczęśliwa.
Bez już zbędnego przedłużania zapraszam na...

Rozdział 27

*Per. Carlosa*
Nagle odwrócił się i spojrzał w moją stronę. Zdążyłem się schować za drzewo dzięki czemu mnie nie zauważył. Potem zniknął mi z pola widzenia, a ja musiałem już wracać do domu.

***następnego dnia***
*Per. Megan*
 - Dziewczyny, ruszycie się w końcu?! Reszta będzie na nas czekać!
Mieliśmy dzisiaj iść z chłopakami i Stellą na kręgle. Byliśmy umówieni na konkretną godzinę, ale widać tylko ja potrafię być gotowa na czas, a na resztę trzeba jak zwykle czekać.
- No idziemy, idziemy. - odezwała się Jen schodząc po schodach - Ja jestem gotowa.
- A co z resztą? - spytałam.
- Ja też już się naszykowałam. - powiedziała Vic.
- A co z Cat? - Tylko jej brakowało wśród nas.
- Ja chyba jednak nie idę. - odezwała się wcześniej wspomniana Cat.
- Ale jak to? - zdziwiła się Jen.
- Czemu nie idziesz?
- Po prostu nie mam ochoty. - odparła bez uczuciowo.
- Czekaj, czekaj. Coś mi tu nie gra.- odezwała się Vic - Zawsze chętnie spędzałaś czas z nami wszystkimi, a teraz tak po prostu nie masz ochoty na wspólny wypad na kręgle. - kontynuowała zdziwiona - Nam oczu nie zamydlisz. Mów prawdę: co się stało i dlaczego nie chcesz z nami iść?
Cat spochmurniała i widać było, że coś jej leży na sercu.
- Bo to wszystko wina Hendersona! - wykrzyknęła.
- Ale jak to? - zapytałam zaskoczona.
- Co zrobił? - chciała się dowiedzieć Jen.
- Chyba łatwiej mi było odpowiedzieć na pytanie czego nie zrobił. - zaczęła mówić Cat - Chociaż i na to pytanie ciężko odpowiedzieć. - odparła zrezygnowana.
Cat zeszłą po schodach na dół do nas i usiadła na kanapie w salonie, a my zaraz do niej dołączyłyśmy. Dziewczyna opuściła głowę.
- To teraz na spokojnie powiedz nam o co chodzi, Może wspólnie znajdziemy rozwiązanie z sytuacji. - zaproponowałam.
- Z tej sytuacji wyjścia nie ma. - odpowiedziała Cat.
- Oj nie gadaj głupotek. Na każdy problem można coś zaradzić. - kontynuowała Jen.
- No dobra. Powiem wam.
- A więc zamieniamy się w słuch. - rzekłam.
- Wiecie, że byłam z Hendersonem na randce, i że było bardzo fajnie.
- Wiemy. - odpowiedziałyśmy chórem.
- I że dobrze nam się gadało i spędzało czas.
- Wiemy.
- No właśnie. Nawet wtedy jak byłam trochę chora  to i tak wam powiem, że to było najprzyjemniej spędzone przeziębienie bo Logan mi towarzyszył, dbał o mnie, siedział ze mną itd.
- To też wiemy.
- Wszystko szło w dobrym kierunku, aż nagle coś zaczęło się psuć.
- Co masz na myśli? - zapytała Vic.
- Praktycznie z dnia na dzień zmienił swoje nastawienie do mnie. Stał się taki jakby... oschły w stosunku do mnie. Jakby mnie unikał. Nie gada ze mną, ignoruje mnie, nie przebywa blisko mnie.
- A od kiedy to się utrzymuje? - zapytałam.
- Mniej więcej od czasu imprezy. Od tamtej pory wszystko się między nami zmieniło.
Widać było, że ta sytuacja dołuje Cat i sprawia, że dziewczyna jest przygnębiona.
- A wiecie co mnie w tym najbardziej męczy?
- Co takiego? - spytała Jen.
- Że nie mam kompletnie pojęcia dlaczego tak się zachowuje, co jest tego powodem i co się stało z tą relacją między nami, że tak z dnia na dzień zmienił całkowicie swoje postępowanie. Może to moja wina?  Może to ja zrobiłam coś nie tak? - zadręczała się biedna Cat.
- Nawet nie waż się o sobie tak myśleć.- wzburzyła się Vic - Jeśli ktoś tu jest winny to tylko Logan.
- Vic może nie osądzaj go tak na wstępnie? - zasugerowałam.
- Ale niby czemu? Kurde, czy to Logan, czy też inny facet, który się tak zachowuje powinien się jakoś określić. Albo zrobić krok dalej, albo pogadać z dziewczyną i wyjaśnić sytuację, nawet jeśli nie jest nią zainteresowany. A nie namąci taki w głowie, a potem męcz się kobieto i bij się z własnymi myślami.
Vic  może trochę za bardzo naskoczyła na Hendersona, ale trzeba jej przyznać, że swoją rację miała.
- No dobra, może i mądrze mówisz, ale to nie zmienia faktu, że problem wciąż jest nierozwiązany. - odparłam.
- To wszystko prze ze mnie.  - przerwała mi Cat, a my wszystkie spojrzałyśmy na nią zaskoczone. - Ja mówiłam, że taka sławna gwiazda i facet jak Logan Henderson, nie będzie chciał się spotykać  z taką szarą myszką jaką jestem ja. Jestem zbyt przeciętna, zbyt normalna...
- Dość! - krzyknęła Jen - Nie mogę dłużej słuchać tych bredni, które wygadujesz. Jesteś fantastyczną dziewczyną i uwierz mi, że każdy facet chciałby być z kimś takim jak ty. Jasne, że każdy ma jakieś wady, ale bez przesady. TO NIE JEST TWOJA WINA KOBIETO!!! Dotarło?
Cat kiwnęła lekko głową i zrobiła grymas na twarzy.
- I uwierz mi, że to nie ma znaczenia czy ktoś jest sławny czy nie. Liczy się prawdziwe uczucie. A jeśli Logan myśli inaczej to po protu nie zasługuje na ciebie. Powinnaś z nim na spokojnie pogadać i wyjaśnić sytuację bo tak się żyć nie da. - zakończyła swój monolog Jen.
- Możę masz rację, ale na razie muszę ochłonąć.
- Wiesz, mam pomysł. - odezwałam się - Zrobimy cię na bóstwo i niech facet zobaczy co traci...

***************
Czy Logan w końcu przejrzy na oczy czy jednak nie?  I jak potoczą się losy jego i Cat?
Odpowiedzi w komentarzach ;)

P.S. Bardzo proszę o każdego kto przeczyta rozdział o zostawienie komentarza w miarę możliwości - chcę po prostu zobaczyć ile osób jeszcze czyta mojego bloga i czy warto pisać dalej :)

2 komentarze:

  1. Mamo pasuje bloga przeczytać od nowa, bo nic nie pamiętam :o
    Rozdział supi ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No fakt, ja też mało co pamiętam, więc wypadałoby przynajmniej przejrzeć poprzednie notki, ale dla mnie to jest temat na inny dzień, jak nie tydzień, bo teraz jestem zawalona robotą i czasami nawet nie mam czasu kiwnąć palcem.
    Bądźmy szczerzy. Każdy ma prawo do gorszego dnia, Cat też. Może jutro będzie z nią lepiej. Wiem, że przyczyna nie zawsze jest, ale tym razem Cat ją ma. I oby wszystko co nie tak, jej się poukładało. Niech pogada z Loganem i może wszystko będzie w porządku. Bo to trzeba wyjaśnić, ma on ma prawo mieć swoje powody, żeby zachowywać się tak, a nie inaczej. Możliwe, że on też potrzebuje na to trochę czasu.
    Wiem, wyszło bez sensu. Musze sobie przejrzeć, co było wcześniej. Bo nie wiem, czy masz ochotę na pisanie notki ze streszczeniem dla starych czytelników, co nie ukrywam bardzo rozjaśniłoby mi w głowie.
    Rozdział świetny! Czekam na nn! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń