niedziela, 24 listopada 2013

Rozdział 14

Cieszy mnie to bardzo, że pomimo mojej długiej nieobecności moi czytelnicy chcą wciąż czytać bloga. A więc zapraszam na...

Rozdział 14

*Per. Cat*
Obudziły mnie rano promienie słońca wpadające przez okno. Przypominał mi się w tym czasie mój wczorajszy wieczór z Loganem. Było tak miło, tak niesamowicie, tak zabawnie, tak... Brak mi słów po prostu. On jest super facetem. Szczerze to mam nadzieję, że na kolejne spotkanie ale o zależy od Logana. Z uśmiechem na ustach wstałam z łóżka i poszłam do łazienki się ogarnąć, a przede wszystkim ubrać. Było mi trochę chłodno, pomimo że dziś był dość ciepły dzień. Zeszłam na dół na śniadanie, gdzie znajdowała się już reszta.
- Hejka Cat. Kawy? - spytał Jen.
- Cześć dziewczyny. I tak poproszę.
Po tym jak zrobiłam sobie śniadanie oraz dostałam kawę. Dziewczyny usiadły dookoła stołu i wlepiały swoje oczy we mnie.
- Dobra, o co wam chodzi? Patrzycie na mnie z takimi dziwnymi minami, że zaczynam się bać. Jen czy ty mi coś dodałaś do kawy?
- Nie.
- Ok, to w taki razie mogę się dowiedzieć o co wam chodzi? Bo chciałabym w spokoju zjeść śniadanie.
- OPOWIADAJ!!!
A więc o to im chodziło. W sumie nie powinnam się dziwić. Jak wieczorem wróciłam to już wszystkie były w swoich pokojach. Inaczej pewnie przesłuchanie odbyłoby się wieczorem.
- No niech wam będzie. A więc poszliśmy do restauracji i zjedliśmy pyszną kolację, - zdecydowałam ten nieprzyjemny wątek ominąć - a potem udaliśmy się na spacer i w końcu oboje wylądowaliśmy w fontannie.
- Awwwwwww. Jak miło. Ale czekaj. Jak to w fontannie?
- Krótko mówiąc nabijałam się z Logana, a on za karę mnie wrzucił do fontanny. A że moja wredna natura nie chciała ustąpić, pociągnęłam go za sobą.
Nagle w całym domu dało się słyszeć nasze śmiechy, które przerwałam kichnięciem.
- Wiesz, chyba kąpiel w fontannie niezbyt ci służy. - odezwała się Meg. Chyb a masz rację. Pójdę się lepiej położyć.
- Cat poczekaj. Bo mnie dziś nie będzie w domu. Moi rodzice przylatują dziś z Nowego Jorku i obiecałam się z nimi spotkać. - powiedziała Vic.
- Jasne, leć.
- My dwie miałyśmy iść na zakupy, ale samej i chorej cię nie zostawimy.
- Jedźcie dziewczyny. Dam sobie radę.
- Na pewno?
- Jasne. Poleżę, odpocznę, to mi pomoże.
- Ok, ale jak coś to dzwoń.
- Obiecuję.
*Per. Megan*
Bardzo chciałam iść na te zakupy, ale martwiłam się o Cat. Postanowiłam po drodze wpaść do chłopaków i poprosić, żeby któryś z nich później do niej zajrzał. Zapukałam do drzwi. Otworzył mi James.
- Hej Megan. - uśmiechnął się do mnie.
- Hej James. Mam do was małą prośbę.
- To chodź, zapraszam do środka.
- Nie, dzięki. Jen na mnie czeka więc muszę się uwijać. Jest sprawa do was, A raczej ogromna prośba.
- Zamieniam się w słuch.
- Ja, Jen i Vic wybywamy dziś z domu, a Cat się trochę rozchorowała. Niby powiedziała, że da sobie radę sama, ale...
- Chcesz żeby ktoś z nas później do niej zajrzał i zobaczył czy wszystko ok?
- Byłabym bardzo wdzięczna.
-Nie ma sprawy. Powiem Loganowi. - mrugnął do mnie. Zrozumiałam o co mu chodzi.
- Bardzo dobry pomysł. A teraz serio muszę lecieć. Cześć James.
- Cześć Meg.
*Per. Jamesa*
Gdy zamknąłem drzwi Bridget podeszła do mnie z pytaniem:
- Kto to był?
- Megan. Cat jest chora, a ich nie będzie dziś w domu i prosiła, aby ktoś z nas później do niej wpadł.
- Masz na myśli Logana, prawda?
- Oczywiście, że tak.
- Rozmawiacie o mnie? - pojawił się w salonie sam zainteresowany.
- Tak. Megan była tu przed chwilą i powiedziała, że Cat jest chora oraz, że nie będzie ich dziś w domu. Prosiła, żeby ktoś odwiedził Cat później.
- Z chęcią pójdę. - zaczął się szczerzyć.
- To to ja od razy wiedziałem.
- Dobra, nie wiem jak wy ale ja idę na śniadanie.
 - Zaraz przyjdziemy. - Gdy Logan się oddalił powiedziałem do Bridget. - Przesłałem na twoje konto pieniądze na operację twojej mamy. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
- Ja również James. Ja również.
* Per. Logana*
Poszedłem do domu dziewczyny. Otworzyła mi oczywiście Cat.
- Logan? A co ty tutaj robisz?
- Przyszedłem w odwiedziny. Mogę wejść?
- Oczywiście.
- Jak się czujesz, bo słyszałem, że nie najlepiej.
- Wiesz, gdybyś mnie nie wrzucił do fontanny byłoby lepiej. - odpowiedziała z uśmiechem i mrugnięciem oka.
- Ok, to zmykaj do łóżka a ja się tobą zajmę.
- Co?
- Słyszałaś, do łóżka. Zaraz ci przyniosę herbatę z cytryną i sokiem malinowym i to tego leki. Na pewno pomoże.
- Nie musisz...
- Ale chcę uparciuchu.
- Nie mam siły się dziś z tobą kłócić więc zgoda. - powiedziała i pomaszerowała do swojego pokoju.
Przygotowałem jej herbatę i coś do jedzenia, żeby nie brała leków na pusty żołądek. Potem przesiedziałem u niej cały dzień do powrotu dziewczyn. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Potem wróciłem do siebie.
***następnego dnia***
Obudził mnie krzyk z salonu. Zbiegłem po schodach, żeby zobaczyć co się stało. Stał tam James z przerażoną miną.
- Co się stało? - spytałem.
- Bridget zniknęła...
***********
Zaczyna się pomału robić dramatycznie. Od następnego rozdziału będzie coraz ciekawiej, obiecuję. Jak myślicie dlaczego Bridget zniknęła? Odpowiedzi w komentarzach :)

10 KOMENTARZY=KOLEJNY ROZDZIAŁ :D

środa, 20 listopada 2013

Rozdział 13

Hej, hej, witam was. Obiecałam rozdział, więc jest. Pod notką również małe info, które chce żebyście przeczytali. A teraz miłego czytania. :)


Rozdział 13

*Per. Cat*
- Proszę, oto państwa zamówienie. - podał nam nasze potrawy kelner.
- Dziękujemy. - podziękował mój towarzysz.
- Posłuchaj: może usiądziemy i w spokoju zjemy te pyszności i zapomnimy o tej sytuacji, która się przed momentem wydarzyła? Co ty na to?
- Jasne. 0 odpowiedziałam niepewnie.
Nie daruję tego sobie. Zrobiłam z siebie kompletną idiotkę, podczas gdy on po prostu chciał, aby to był miły wieczór.
- Muszę cię na chwilę przeprosić. Pójdę do toalety i zaraz wracam.
- Ok. To ja czekam. - odparł.
Poszłam do łazienki i spojrzałam w lustro : Dziewczyna jak każda inna, a jednak ktoś taki jak Logan Henderson ją docenił - pomyślałam i uśmiechnęłam się do siebie. Następnie poprawiłam makijaż i udałam się w stronę stolika, przy którym siedział brunet i widać, że regulował rachunek.
- Już zapłaciłeś?
- Tak. Pomyślałem, że wyjdziemy stąd wcześniej i pójdziemy na jakiś spacer.
- Jestem jak najbardziej za. - odparłam uśmiechnięta.
- A może pospacerujemy po tym parku obok naszych domów?
- Szczerze: sama miałam to zaproponować.
Podczas jazdy samochodem słuchaliśmy muzyki. Gdy dotarliśmy Logan zaparkował pod swoim domem.
- To jak? Idziemy? - spytał gdy otwierał mi drzwi.
- Oczywiście.
Chodziliśmy oświetlonymi alejkami parku. Gwieździste niebo znajdowało się nad nami, a księżyc, który był akurat w pełni dodawał swo
jego uroku.
- Przepięknie tu jest. - powiedziałam.
- Tak. Potwierdzam. Cisza dookoła.
- O tej porze to w sumie normalne. No chyba że jacyś menele czy zboczeńcy.
Zaśmialiśmy się oboje.
- Jakby co nie musisz się martwić. - powiedział Logan - obronię cię własną piersią.
W tej chwili stanął z wypiętą klatą do przodu, a ja zaczęłam się śmiać.
- No wiesz co? To ja tu chce życie ryzykować, a ty się ze mnie nabijasz? Oj, nie ładnie, nie ładnie panno Cat. - zabawnie pokręcił głową.
- Ależ ja się wcale nie śmieje panie Loganie. - udawałam powagę.
- Czyżby? - spytał również udając poważnego.
- Oczywiście.
- No to zaraz zobaczymy czy będzie ci do śmiechu. - powiedział Henderson i zaczął mnie gonić po parku. Szybko mnie złapał bo ja w butach na obcasach nie miałam z nim szans wygrać. Potem podniósł mnie i szedł w stronę wielkiej fontanny.
- Nie Logan, proszę, zlituj się. - prosiłam go bo domyślałam się co za chwile chce zrobić.
- O nie. Teraz musisz odpokutować. - zaśmiał się a ja po chwili wylądowałam w fontannie.
- No i widzisz co narobiłeś?! Jestem teraz przez ciebie mokra. - wkurzyłam się na niego, ale już w głowie miałam plan zemsty..
- Przepraszam, ale nie moglem się powstrzymać. - odparł rozbawiony.
- To teraz pomóż mi stąd wyjść. Wtedy może ci wybaczę. - mrugnęłam do niego.
Gdy podał mi swoją rękę wciągnęłam go do wody.
- No wiesz co? Jak mogłaś? - Logan był rozbawiony całą tą "wodno-fontannową" sytuacją. Potem chlapaliśmy się wodą jak małe dzieci. Następnie cali przemoczeni wróciliśmy do domów w
dobrych humorach.
*Per. Logana*
To był cudowny wieczór. Świetnie się bawiłem z Cat. Gdy wszedłem do domu usłyszałem krzyki Jamesa i Bridget.
- I niby ja mam uwierzyć, że to był twój brat?! - Maslow był nieźle wkurzony.
Wierz sobie w co chcesz, ale przykro mi, że już mi nie ufasz! - Bridget się rozpłakała.
- Aha. Czyli mam rozumieć, że twój brat dzwoni do ciebie po to, aby pogadać o moich pieniądzach?!
- A żebyś wiedział. Nasza matka jest ciężko chora i potrzebuje drogiej operacji. Dzwonił po to, aby spytać, czy byś nam nie pożyczył tej forsy!
- O mój Boże. Bridget... Ja... przepraszam. Nie wiedziałem. - odparł smutno James
- Daj sobie spokój i zapomnij. Nie chce twojej litości. - Bridget wcale mu nie ułatwiała.
- Jeśli ta sytuacja na prawdę jest poważna to oczywiście, że pożyczę wam kasę.
- Nie chcę twoich pieniędzy. Potem będziesz ciągle mi to wypominał.
Coś tu było nie halo. Bridget coś kręciła.
- Kochanie, uspokój się i przestań krzyczeć. Niczego ci nie będę wypominał. Chcę pomóc. Naprawdę. Proszę cię.
-Ja... Sama nie wiem.
- Ale ja wiem. Zapłacę za tą operację.
- Tylko ja nie wiem kiedy my ci to oddamy.
- Nie musicie mi nic oddawać. I nie sprzeczaj się ze mną. Zdrowie jest najważniejsze.
Wtedy wszedłem do pokoju i zobaczyłem ich przytulających się oraz "dziwną" minę Bridget.
- Co tam zakochańce? - spytałem dla niepoznaki.
- Ok. A jak tam randka? - zadał pytanie Maslow.
- Było świetnie.
Po chwili w salonie pojawiła się reszta domowników.
- Wiesz, nie wiem co wy robiliście, ale skoro wracasz przemoczony od stóp do głów to pewnie było ciekawie. - Kendall zaczął się ze mnie nabijać.
- Skoro tacy jesteście to wam nic nie powiem. Cześć.
- Ej...

***************
No i jak się podoba? Może niezbyt ciekawy, ale od kolejnego rozdziału będą ciekawsze momenty, to wam mogę obiecać. Jak myślicie czy Bridget coś kombinuje czy mówi prawdę? I co myśli Cat o minionej randce? 

 A teraz wcześniej wspomniane info!!!
Mam wrażenie, że coraz mniej osób czyta tego bloga, oraz coraz mniej komentuje. Nie wiem czy dlatego, że jest nudny czy są inne powody. Zastanawiałam się nad usunięciem bloga, ale wpadłam na pewien pomysł. Dlatego mam prośbę: napiszcie pod tym postem w komentarzach co wam się podoba, a co nie oraz co byście chcieli zmienić. Dzięki wam będę mogła w jakiś sposób ulepszyć tego bloga. Z góry wszystkim dziękuję. :*


10 KOMENTARZY = KOLEJNY ROZDZIAŁ :D