Czy długo nie publikowałam rozdziałów? Tak.
Czy jest mi wstyd i przykro? Tak.
Czy zamierzam kontynuować bloga? Tak.
Dobrze widzicie, zamierzam wrócić do publikowania i pisania. Zdaję sobie sprawę, że przez długi czas była tutaj cisza, ale matura + rozpoczęcie studiów + inne ważne wydarzenia w moim życiu spowodowały, że nie miałam czasu nawet o blogu pomyśleć. Teraz o ile znajdzie się jeszcze ktoś kto chciałby czytać to co piszę to będę bardzo szczęśliwa.
Bez już zbędnego przedłużania zapraszam na...
Rozdział 27
*Per. Carlosa*
Nagle odwrócił się i spojrzał w moją stronę. Zdążyłem się schować za drzewo dzięki czemu mnie nie zauważył. Potem zniknął mi z pola widzenia, a ja musiałem już wracać do domu.
***następnego dnia***
*Per. Megan*
- Dziewczyny, ruszycie się w końcu?! Reszta będzie na nas czekać!
Mieliśmy dzisiaj iść z chłopakami i Stellą na kręgle. Byliśmy umówieni na konkretną godzinę, ale widać tylko ja potrafię być gotowa na czas, a na resztę trzeba jak zwykle czekać.
- No idziemy, idziemy. - odezwała się Jen schodząc po schodach - Ja jestem gotowa.
- A co z resztą? - spytałam.
- Ja też już się naszykowałam. - powiedziała Vic.
- A co z Cat? - Tylko jej brakowało wśród nas.
- Ja chyba jednak nie idę. - odezwała się wcześniej wspomniana Cat.
- Ale jak to? - zdziwiła się Jen.
- Czemu nie idziesz?
- Po prostu nie mam ochoty. - odparła bez uczuciowo.
- Czekaj, czekaj. Coś mi tu nie gra.- odezwała się Vic - Zawsze chętnie spędzałaś czas z nami wszystkimi, a teraz tak po prostu nie masz ochoty na wspólny wypad na kręgle. - kontynuowała zdziwiona - Nam oczu nie zamydlisz. Mów prawdę: co się stało i dlaczego nie chcesz z nami iść?
Cat spochmurniała i widać było, że coś jej leży na sercu.
- Bo to wszystko wina Hendersona! - wykrzyknęła.
- Ale jak to? - zapytałam zaskoczona.
- Co zrobił? - chciała się dowiedzieć Jen.
- Chyba łatwiej mi było odpowiedzieć na pytanie czego nie zrobił. - zaczęła mówić Cat - Chociaż i na to pytanie ciężko odpowiedzieć. - odparła zrezygnowana.
Cat zeszłą po schodach na dół do nas i usiadła na kanapie w salonie, a my zaraz do niej dołączyłyśmy. Dziewczyna opuściła głowę.
- To teraz na spokojnie powiedz nam o co chodzi, Może wspólnie znajdziemy rozwiązanie z sytuacji. - zaproponowałam.
- Z tej sytuacji wyjścia nie ma. - odpowiedziała Cat.
- Oj nie gadaj głupotek. Na każdy problem można coś zaradzić. - kontynuowała Jen.
- No dobra. Powiem wam.
- A więc zamieniamy się w słuch. - rzekłam.
- Wiecie, że byłam z Hendersonem na randce, i że było bardzo fajnie.
- Wiemy. - odpowiedziałyśmy chórem.
- I że dobrze nam się gadało i spędzało czas.
- Wiemy.
- No właśnie. Nawet wtedy jak byłam trochę chora to i tak wam powiem, że to było najprzyjemniej spędzone przeziębienie bo Logan mi towarzyszył, dbał o mnie, siedział ze mną itd.
- To też wiemy.
- Wszystko szło w dobrym kierunku, aż nagle coś zaczęło się psuć.
- Co masz na myśli? - zapytała Vic.
- Praktycznie z dnia na dzień zmienił swoje nastawienie do mnie. Stał się taki jakby... oschły w stosunku do mnie. Jakby mnie unikał. Nie gada ze mną, ignoruje mnie, nie przebywa blisko mnie.
- A od kiedy to się utrzymuje? - zapytałam.
- Mniej więcej od czasu imprezy. Od tamtej pory wszystko się między nami zmieniło.
Widać było, że ta sytuacja dołuje Cat i sprawia, że dziewczyna jest przygnębiona.
- A wiecie co mnie w tym najbardziej męczy?
- Co takiego? - spytała Jen.
- Że nie mam kompletnie pojęcia dlaczego tak się zachowuje, co jest tego powodem i co się stało z tą relacją między nami, że tak z dnia na dzień zmienił całkowicie swoje postępowanie. Może to moja wina? Może to ja zrobiłam coś nie tak? - zadręczała się biedna Cat.
- Nawet nie waż się o sobie tak myśleć.- wzburzyła się Vic - Jeśli ktoś tu jest winny to tylko Logan.
- Vic może nie osądzaj go tak na wstępnie? - zasugerowałam.
- Ale niby czemu? Kurde, czy to Logan, czy też inny facet, który się tak zachowuje powinien się jakoś określić. Albo zrobić krok dalej, albo pogadać z dziewczyną i wyjaśnić sytuację, nawet jeśli nie jest nią zainteresowany. A nie namąci taki w głowie, a potem męcz się kobieto i bij się z własnymi myślami.
Vic może trochę za bardzo naskoczyła na Hendersona, ale trzeba jej przyznać, że swoją rację miała.
- No dobra, może i mądrze mówisz, ale to nie zmienia faktu, że problem wciąż jest nierozwiązany. - odparłam.
- To wszystko prze ze mnie. - przerwała mi Cat, a my wszystkie spojrzałyśmy na nią zaskoczone. - Ja mówiłam, że taka sławna gwiazda i facet jak Logan Henderson, nie będzie chciał się spotykać z taką szarą myszką jaką jestem ja. Jestem zbyt przeciętna, zbyt normalna...
- Dość! - krzyknęła Jen - Nie mogę dłużej słuchać tych bredni, które wygadujesz. Jesteś fantastyczną dziewczyną i uwierz mi, że każdy facet chciałby być z kimś takim jak ty. Jasne, że każdy ma jakieś wady, ale bez przesady. TO NIE JEST TWOJA WINA KOBIETO!!! Dotarło?
Cat kiwnęła lekko głową i zrobiła grymas na twarzy.
- I uwierz mi, że to nie ma znaczenia czy ktoś jest sławny czy nie. Liczy się prawdziwe uczucie. A jeśli Logan myśli inaczej to po protu nie zasługuje na ciebie. Powinnaś z nim na spokojnie pogadać i wyjaśnić sytuację bo tak się żyć nie da. - zakończyła swój monolog Jen.
- Możę masz rację, ale na razie muszę ochłonąć.
- Wiesz, mam pomysł. - odezwałam się - Zrobimy cię na bóstwo i niech facet zobaczy co traci...
***************
Czy Logan w końcu przejrzy na oczy czy jednak nie? I jak potoczą się losy jego i Cat?
Odpowiedzi w komentarzach ;)
P.S. Bardzo proszę o każdego kto przeczyta rozdział o zostawienie komentarza w miarę możliwości - chcę po prostu zobaczyć ile osób jeszcze czyta mojego bloga i czy warto pisać dalej :)
P.S. Bardzo proszę o każdego kto przeczyta rozdział o zostawienie komentarza w miarę możliwości - chcę po prostu zobaczyć ile osób jeszcze czyta mojego bloga i czy warto pisać dalej :)